Finlandio, musisz...

Po raz pierwszy zetknąłem się z pojęciem płacy podstawowej, czytając książkę Guya Standinga „Prekariat”. Mimo, że autor przestawia swoje wyliczenia oraz zachwala zalety takiego rozwiązania, czytelnik cały czas czuje, że jest to pomysł fantastyczny i mało realny. Nawet gdy dowiaduje się, że podobny eksperyment z powodzeniem przeprowadzono w połowie lat 70-tych XX wieku w kanadyjskim miasteczku Dauphin, co skutkowało zmniejszeniem ilości czasu spędzanym przez mieszkańców w pracy, a większą - poświęconą na życie rodzinne, naukę własną oraz rekreację.

Jednak pomysł przedstawiony przez premiera Finlandii, Juhę Sipilę, wychodzi daleko poza okrojone eksperymenty. Od listopada przyszłego roku władze w Helsinkach zdecydują o zniesieniu całego dotychczasowego wsparcia socjalnego i zastąpienia go miesięczną pensją w wysokości 800 euro. Jest to rozwiązanie podobne ideologicznie do podatku liniowego. Po co tworzyć skomplikowany system pomocy socjalnej z wieloma różnego rodzaju funduszami, skoro można uśrednić wszystko na poziomie całego kraju. 
Nie do końca wiadomo, kto będzie dokładnie beneficjentem nowego systemu, Bloomberg wylicza koszty rozwiązania na 52 miliardy euro miesięcznie, co sugerowałoby objęcie nim wszystkich obywateli kraju, niezależnie od wieku, czyli wszystkich 5,4 miliona Finów. Z kolei inne głosy alarmują, że na nowym systemie najwięcej stracą samotne matki z kilkorgiem dzieci. Co oznaczałoby ograniczenie zakresu dochodu podstawowego tylko do dorosłych obywateli.

Fińskie władze wiążą z płacą podstawową konkretne oczekiwania. Nie chodzi tylko o uproszczenie systemu zabezpieczeń socjalnych. Kraj 1000 jezior borykał się w tym roku z wysoką stopą bezrobocia, sięgającą przed wakacjami nawet 12% (w październiku zanotowano spadek do 9%). Rządzący liczą, że posiadając dochód podstawowy, Finowie będą chętniej brali nisko płatne posady. Po pierwsze nie będzie to obniżało ich dodatków socjalnych (obecnie wraz z przychodami z pracy spadała wysokość zasiłków). Po drugie – nisko płatne miejsca mogą być teraz bardziej atrakcyjne, bo będą stanowiły tylko dodatek do dochodów.

Dochód podstawowy z idei przeistacza się w narzędzie zarządzania państwem. W przyszłym roku również kilka miast holenderskich, między innymi Utrecht, planują pójść drogą Finlandii. Szwajcaria ma przeprowadzić na ten temat ogólnonarodowe referendum

Być może kwestia dochodu podstawowego nie jest panaceum na problemy nowoczesnych społeczeństw. Nie rozwiązuje przecież podstawowego problemu, jakim jest wzrost nierówności w dochodach. 10% najbogatszych nadal będzie powiększać dystans i swoje majątki w stosunku do reszty społeczeństwa. Thomas Piketty z pewnością nie pochwaliłby tego rozwiązania. Wskazując na potrzebę opodatkowania dochodów kapitałowych i majątkowych najbogatszej warstwy.

Dochód podstawowy może być, wbrew pozorom, dobrym narzędziem w walce z bezrobociem. Ludzie nie będą musieli brać pracy z przymusu, ale z chęci rozwoju czy kontaktów społecznych. Dotychczasowe eksperymenty pokazywały, że ludzie nie obawiający się o swoje dochody i podstawy egzystencji, stają się bardziej otwarci na lokalne wspólnoty. Chętniej pracują nad sobą, częściej spędzają czas z rodziną, a także podejmują prace w wolontariacie. Wraz z dochodem podstawowym może rosnąć chęć do współdzielenia się pracą, a więc pojawi się więcej prac dorywczych w niepełnym wymiarze czasowym, to niemal idealne rozwiązanie dla naszego nowego społeczeństwa, które nie chce się wiązać długimi umowami. Wreszcie ludzie nie muszący walczyć każdego dnia o utrzymanie siebie i swojej rodziny, będą mieli więcej czasu nad myśleniem o swoim życiu i otoczeniu. To może zaowocować wspaniałymi nowymi ideami oraz przedsięwzięciami.

Trzymam kciuki za Finów. Ich osiągnięcia edukacyjne są chwalone i kopiowane przez inne kraje europejskie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stali się teraz awangardą w przewrocie społecznym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę