Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Chiny mają najwięcej jednorożców?

Według chińskiego rankingu światowych jednorożców – spółek technologicznych wycenianych na więcej niż 1 miliard dolarów – liczba startupów z Państwa Środka, prześcignęła liczbę podobnych firm ze Stanów Zjednoczonych . Autorzy publikacji, grupa wydawnicza z Szanghaju, Hurun Report, twierdzą, że po raz pierwszy w historii . Oba kraje zdominowały światową rywalizację w tym względzie. Żeby nie być gołosłownym, Hurun twierdzi, że globalna populacja stada jednorożców wynosi 494 . Najnowsze szacunki sugerują, że w pojedynku o fotel lidera jest 206 do 203 . Trzecie w kolejce Indie mogą się pochwalić liczbą startupów ustępującą czołówce o rząd wielkości (21). Ponadto, analitycy, którzy przygotowali raport twierdzą, że w Państwie Środka są zarejestrowane trzy najbardziej wartościowe startupy :    - Ant Financial (150 miliardów – usługi finansowe dla grupy Alibaba),   - Bytedance (75 miliardów – spółka-matka dla najnowszej sensacji na rynku mediów społecznościowych, TikToka) oraz

Bawełniany kłopot

Chińska prowincja Xinjiang (czytaj: Sinciang), była do tej pory przedstawiana jako lider technologii śledzenia obywateli za pomocą kamer telewizji miejskiej oraz zaawansowanych algorytmów rozpoznawania twarzy . Władze w Pekinie starają się w ten sposób spacyfikować członków mniejszości muzułmańskiej, głównie Ujgurów . Tymczasem Xinjiang skrywa też inne sekrety. Powszechnie wiadomo, że Państwo Środka jest światowym liderem produkcji bawełny . Z kolei wspomniany wyżej region, odpowiada za – w zależności od źródła danych – 74 do 84% ogółu upraw . Jednak jak donosi Martha Mendoza z Time’a, powołując się na Associated Press, według organizacji pozarządowej UHRP (Uyghur Human Rights Project) całą prowincję można opisać mianem „bawełnianego gułagu” . Na każdym etapie łańcucha produkcji - od uprawy roślin, przez zbiór włókna, jego przetwarzanie w przędzę, następnie tekstylia i w końcu w gotowe produkty - wykorzystuje się pracowników przymusowych . Według dobrze udokumentowanych

Gdy patologia staje się normą

Według najnowszego raportu brytyjskiego think tanku Demos , blisko 2/3 spółek, które mają największe kontrakty rządowe, tak zwani strategiczni dostawcy, prowadzi działalność w rajach podatkowych. Strategiczny dostawca, to spółka, której rządowy kontrakt opiewa na kwotę wyższą niż 100 milionów funtów. Według autorów publikacji istniały 34 przedsiębiorstwa, które świadczyły usługi na rzecz brytyjskiej administracji. 25 z nich rozliczało swoje umowy za pomocą spółek-córek zarejestrowanych w rajach podatkowych. Raport Demosu – zatytułowany „Wartość dodana” – przedstawia brytyjską rzeczywistość lat 2011 – 17. Według wyliczeń autorów, budżet Wielkiej Brytanii wydaje blisko 284 miliardy funtów na zamówienia publiczne . Skala stwierdzonych nieprawidłowości przy największych kontraktach stanowi „tylko” 20% tej kwoty . Publikacją Demosu zajęli się już parlamentarzyści. Labourzyści, Margaret Hodge – przewodnicząca Komisji Finansów Publicznych, oraz jej kolega, Lord Haskel, zwracają

Kajmanów już nie ma…

Pragnę na wstępie zapewnić, że nie będzie to historia o katastrofie klimatycznej, która ma w niedługim czasie pochłonąć rajskie plaże. Rzeczywiście Kajmanom grozi tragedia , a szerzej ujmując temat – zagraża ona wszystkim, którzy przez lata używali wyjątkowej pozycji wyspiarskiego państewka – jako brytyjskiego terytorium zależnego, do uchylania się przed podatkami lub ukrywania – za jego pośrednictwem - nielegalnie zgromadzonych fortun . Kajmany jako potężne centrum finansowe, które do tej pory było uwikłane prawdopodobnie we wszystkie większe skandale, dotyczące unikania opodatkowania i prania brudnych pieniędzy . No może za wyjątkiem LuxLeaks i SwissLeaks. Jak pisze Max de Haldevang z Quartza, działający na wyspach raj podatkowy była zamieszany - między innymi – w:   - zatajenie , dzięki precyzyjnie utkanej sieci 700 podmiotów zależnych, prawdziwego zadłużenia Enronu , co pozwalało korporacji na dalszą egzystencję i utrzymywania wysokiej pozycji inwestycyjnej w firma

Stany Zjednoczone przestają być demokracją

Jak donosi CBS News, po raz pierwszy od 100 lat, w zeszłym roku, 400 najbogatszych rodzin Ameryki, zapłaciło w sumie mniejsze podatki (23%) niż przeciętna klasa średnia (24%). Wliczając w to owe obciążenia zobowiązania wobec budżetów: federalnego, stanowego i lokalnego. Według ekonomistów, badających nierówności społeczne , Emmanuala Saeza i Gabriela Zucmana , Stany Zjednoczone przestały być demokracją, a stały się plutokracją . Dla przypomnienia, plutokracja to system polityczny, w którym władzę sprawują najbogatsi obywatele, a dojście do najwyższych stanowisk w państwie jest zarezerwowane dla osób majętnych . Historycznie plutokracja panowała w państwach-miastach starożytnej Grecji lub w średniowiecznych Włoszech. W przypadku Stanów Zjednoczonych najbogatsi obywatele wywierają wpływ na procesy legislacyjne , dzięki którym uchwalane są kolejne obniżki ich zobowiązań wobec budżetu państwa . Tym samym ich obciążenia fiskalne są niższe, niż w przypadku biedniejszych obywatel

Kogo by tu jeszcze zablokować?

Jak donosi Jane Li, z Quartza , amerykańscy urzędnicy mają zamiar utrudnić działalność kolejnych chińskich gigantów. Po sankcjach nałożonych na producentów sprzętu elektronicznego Huawei oraz ZTE, kary mają dosięgnąć największe holdingi technologiczne Alibabę, Baidu oraz Tencenta . Istnieje obawa, że spółki mogą pracować na zlecenie aparatu państwowego jako „broń” Chińskiej Partii Komunistycznej . Oczywiście, spółki działające w Chinach są uzależnione od wpływów czynników oficjalnych . Gdyby – zupełnie hipotetycznie – władze poprosiły o pomoc, nie mogłyby one odmówić, nie licząc się z przykrymi konsekwencjami swojego sprzeciwu. Według amerykańskiej administracji zagrożeniem są wszystkie chińskie spółki, które budują, rozwijają i utrzymują techniki, ułatwiające technologiczny nadzór społeczeństwa . Pytanie: jak wielkie może to nieść zagrożenie dla bezpieczeństwa amerykańskich obywateli , skoro administracja prezydencka zamierza zabronić im działalności na terenie Stanów Zjedno

Zapomnijcie o karierze w bankowości

W Stanach Zjednoczonych spółki z branży finansowej wydają 150 miliardów dolarów rocznie na innowacyjne rozwiązania technologiczne . Jak donosi Alfred Liu z Bloomberga , to więcej niż jakikolwiek inny sektor gospodarki. Największe banki, ale też ubezpieczalnie, inwestują olbrzymie środki w: nowoczesne systemy obsługi klientów, centra telefoniczne czy elektroniczne usługi wewnętrzne (tak zwany back office). Celem jest zmniejszenie najważniejszej pozycji kosztowej – stanowiącej 50% budżetu wydatków – pensji pracowników . Jeszcze w maju, firma doradcza McKinsey, wydała raport, wskazujący na postępujący spadek zatrudnienia oraz wzrost ilości zwolnień w biurach obsługi klientów oraz wśród sprzedawców mobilnych , które to obszary były uważane za najważniejsze ogniowo spółek finansowych, zapewniające przypływ klientów i wzrost sprzedaży. Według raportu jednego z liderów sektora obsługi klientów detalicznych – banku Wells Fargo – w ciągu najbliższej dekady redukcji ulegnie pon

Podatkiem w nierówności

Kwestia rosnących zarobków amerykańskich prezesów od lat jest sprawą przykuwającą uwagę opinii publicznej . Nic więc dziwnego, że zagadnienie stało się języczkiem u wagi kandydatów partii Demokratycznej, biorących udział w wyścigu do Białego Domu . Warto zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich czterdziestu lat zarobki dyrektorów zarządzających urosły o blisko 1000% , a wynagrodzenia przeciętnych pracowników pozostają od lat w stagnacji , nieznacznie wygrywając z poziomem inflacji. Nie powinno zatem dziwić, że stale rosnące nierówności dochodów , stają się źródłem niepokojów społecznych. Tym bardziej, że dopiero od dwóch lat obowiązuje ustawa Dodd-Franka (uchwalona w 2010 roku) na mocy której, spółki notowane publicznie muszą ujawniać stosunek zarobków prezesów do poziomu przeciętnego wynagrodzenia w organizacji . Senator Sander, ze staniu Vermont, ogłosił w połowie września plan zmniejszania nierówności społecznych , który obejmuje znaczące podwyżki podatków od przedsiębiorstw

WeWork or Won’tWork?

Nie jestem pewien czy uważnie śledzicie wieści ze świata ekonomii, ale może przeleciała wam przed oczami reklama firmy WeWork i jej wspaniała oferta, aby zostać jej akcjonariuszem . Nawet jeśli byliście przez moment gotowi, aby zostać właścicielem (no dobrze, współwłaścicielem) spółki zza Oceanu, to nie mieliście szans . W ramach emisji akcji nie udało się znaleźć odpowiedniej ilości „jeleni”. Dlaczego tak nie ładnie piszę o akcjonariuszach, skoro stanowią oni sól kapitalistycznej gleby ? Otóż spółka WeWork to kolejny przykład korporacji, która nie generuje zysków  (Uber), ma wątłe podstawy egzystencji (Slack) i nie wypłaca dywidendy  (Amazon), a mimo to rozpala serca i umysły finansistów z Wall Street . I w tym bliżej jej raczej do Theranosa (który okłamywał inwestorów). Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież nic się nie stało, bo spółka nie dotarła na nowojorski parkiet , a jej „charyzmatyczny” prezes – specjalnie w cudzysłowie, bo w dzisiejszych czasach prezes i charyzma