Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

Smartfon vs. Desktop

Nie jest żadnym objawieniem stwierdzenie, że telefon komórkowy stał się podstawową formą komunikacji w naszym społeczeństwie. Tym niemniej szybkość z jaką zdobywa dominującą pozycję w rozprzestrzenianiu wiadomości jest wciąż zaskakujący. Według najnowszego raportu „Stan mediów informacyjnych”, wykonanego przez Pew Research, w Stanach Zjednoczonych 39 z 50 stron internetowych dostarczających wiadomości ma więcej wejść (traffic) z urządzeń mobilnych, niż z tradycyjnych komputerów (zarówno stacjonarnych jak i laptopów). Oto niektóre przykłady z badania przeprowadzonego w styczniu: Yahoo – 93 miliony odwiedzin (unikalnych) ze smartfonów i 59 milionów z komputerów, NBC News Digital – odpowiednio 70 i 42 miliony, Huffington Post – 67 i 44 milionów, CNN – 64 i 53 miliony, CBS News – 58 i 36 milionów. Z serwisów, które pokonały powyższy trend wymienię najważniejsze, ale lista zawiera głównie serwisy techniczne jak Engadget czy TechCrunch, co może sugerować, że są one odwiedzane przeważn

Media społecznościowe, a rynek informacji

W zeszłym tygodniu Facebook poprawił algorytm, który jest odpowiedzialny za dostarczanie najnowszych wiadomości użytkownikom. Wywołał tym samym niemały popłoch wśród wydawców internetowych i  - ogólniej ujmując – w branży medialnej. Szeroko pojmowane media społecznościowe, a Facebook w szczególności, już od jakiegoś czasu są niezwykle ważnym przekaźnikiem w ruchu informacji. Powód jest prosty – dla coraz większej ilości osób, szczególnie ludzi młodych, jest to podstawowe źródło wiadomości. Poniżej można zobaczyć wyniki badań ankietowych 2000 Amerykanów, przeprowadzone przez Deloitte’a Pokolenie baby boomer : 61% telewizja,11% serwisy z wiadomościami (nie gazety) wydawane w internecie,10% prasa drukowana. Pokolenie X : 45% telewizja, 13% serwisy z wiadomościami (nie gazety) wydawane w internecie, 13% gazety wydawane online. Pokolenie Y (millennialsi 26-31 lat ): 40% telewizja, 16% gazety wydawane online, 15% media społecznościowe. Pokolenie Y (millennialsi 14-25 lat ): 28% telewiz

Obraz rynku pracy w Europie

Praca dorywcza pozwala na elastyczność, która stanowi zaletę dla wielu zatrudnionych. Najnowsze dane Eurostartu pokazują, że jest również barierą dla 10 milionów Europejczyków, którzy mogliby i chcieliby pracować więcej. Większość - 6,6 miliona - z rzeszy “niedozatrudnonych” stanowią kobiety. Największa liczba osób chcących pracować więcej znajduje się w: - Wielkiej Brytanii - ponad 1,8 miliona (64% kobiet), - Niemczech - ponad 1,6 miliona (73% kobiet) oraz - Hiszpanii i Francji - ponad 1,5 miliona (odpowiednio: 69% i 74% kobiet). Dane Eurostatu wskazują na olbrzymi niewykorzystany zasób: ludzi, którzy chcieliby być bardziej produktywni i zarabiać więcej pieniędzy, ale utknęli na stanowiskach, które nie dają im szansy na rozwój. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Grecji, gdzie ponad 72% osób jest zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu i nie może wypracować odpowiedniej - z ich punktu widzenia - ilości godzin. W Wielkiej Brytanii trwa zażarta dyskusja o tzw. “kontrakty zero go

Dzieci Wolnego Wybiegu

Kilkanaście dni temu, w pięknym miasteczku Silver Spring, w stanie Maryland, dwójka rodzeństwa: chłopiec – lat 10 i dziewczynka – lat 6, zostali zatrzymani przez policję za samotny powrót z parku do domu w niedzielne popołudnie. Zajście miało miejsce o godzinie 17-ej. Dwójka podejrzanych była przetrzymywana w samochodzie do godziny 19, i mimo bliskości ich domu – 3 przecznice – została odwieziona do oddalonego o 15 kilometrów Centrum Kryzysowego. W tym czasie nikt nie powiadomił rodziców, ani nie pozwolił dzieciom się z nimi skontaktować. O 20 rodzicom dzieci – państwu Meitiv – udało się uchylić dozór kuratoryjny i już po 22 cała rodzina szczęśliwie wróciła do domu. Dzieci państwa Meitiv są już bezpieczne w domu, ale rodzina czeka na orzeczenie od Urzędu Ochrony Dzieci (Child Protective Services), co do ich dalszego losu. Czy rodzice są winni zaniedbania? Dopuścili się w opiece nad dziećmi rażącego nadużycia? Nie, ich przestępstwo polega na zaufaniu do dzieci, w czasach gdy przestępczo

Aplikacja Slack z wyceną z kosmosu

Slack jest ciekawą aplikacją, pozwalającą na zarządzanie projektami i komunikacją w firmie. Pół roku temu, Slack wstąpił do ekskluzywnego klubu startupów, których wycena przekroczyła miliard dolarów. Jednak to już historia. Wczoraj, po kolejnym udanym dofinansowaniu, wartość przedsięwzięcia sięga 2,8 mld USD. Aby spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy, jeszcze rok temu – niemal na starcie - rynek wyceniał spółkę na 43 miliony. Jednym z powodów entuzjazmu inwestorów jest szybki wzrost. Drugim – lista klientów, takich jak Apple, Google czy Amazon. Jeden z potentatów rynku startupów, Mike Volpi, który dołączył właśnie do zarządu jako obserwator, chwali Slack’a za wizję biznesu oraz poziom rozwoju, niespotykany w tak wczesnej fazie życia firmy. Slack może się pochwalić 750 000 użytkownikami korzystającymi z aplikacji dziennie, z czego 200 000 płaci za usługę. Przyrost abonentów jest gwałtowny, od lutego bieżącego roku przybyło ich 50%. Głównymi klientami są użytkownicy maców, do których

Chiny się dzielą...

Jakiś czas temu pisałem o coraz silniejszym chińskim ruchu związkowym, który zdobywa popularność i rośnie w siłę, przekształcając fabryki i budując świadomość robotników. Tym razem warto spojrzeć na podziały ideologiczne, które generuje chińskie bogactwo. Według naukowców z MIT, bardziej rozwinięte i, co za tym idzie, bogatsze prowincje chińskie stają się bardziej liberalne w stosunku do biedniejszych obszarów wiejskich. Oczywiste jest, że wraz ze wzrostem bogactwa i dzięki otwarciu na świat zewnętrzny, ludzie zamożni chcą mieć więcej praw. Chińczycy, którzy osiągnęli już pewien stopień dochodów, że można ich uznać za klasę średnią, przejawiają tendencje charakterystyczne dla swojej warstwy społecznej na całym świecie. Pragną więcej wolności, reform rynkowych, wolności seksualnej, dostępu do nowoczesnej edukacji oraz zmian na rzecz demokracji konstytucyjnej. Ich dążenia stoją w jawnej opozycji do wartości wyznawanych przez chińskich konserwatystów, ceniących sobie nacjonalizm, wyższoś

Gospodarki skupione jedynie na wzroście na drodze do samozagłady

Większość światowych liderów wierzy bezrefleksyjnie, że wzrost gospodarczy jest najlepszym lekiem na problemy społeczne. Postęp, rozwój i rosnące PKB jest rozwiązaniem, które ma nas ustrzec przed niepokojami społecznymi. Niestety ceną jaką płaci globalne społeczeństwo jest narastające rozwarstwienie oraz degradacja środowiska naturalnego. Istnieje wiele dowodów na powiązania między uzależnieniem naszego społeczeństwa od wzrostu gospodarczego a niepokojącym kryzysem ekologicznym, czy szybkim wzrostem nierówności społecznych oraz spadkiem jakości demokracji. Powyższe kwestie łączą się ze sobą, ale często badanie nad nimi przebiega oddzielnie. Takie działanie niesie ze sobą pokusę manipulacji czy – wręcz – błędnej interpretacji zjawisk, byle tylko nie osłabiać ideologicznego bożka większości ekonomistów – wzrostu gospodarczego. Badania w obszarze nauk społecznych wskazują konsekwentnie, od lat, że - w bogatych państwach - większe tempo wzrostu gospodarczego nie przekłada się na zwiększeni

Telewizja przez internet - wyzwania

Marzenie o dostarczaniu telewizji przez internet zostało już spełnione (w USA). Teraz czas na koszmary. Dotykają one niemal wszystkich abonentów internetowych telewizji: -         Areo - rozdanie Złotych Globów, -         ABC – ceremonia rozdania Oscarów, -         HBO GO - finał sezonu serialu Detektyw (True Detective), -         SlingTV - półfinał akademickiej koszykówki NCAA nadawanej w TBS. Cóż z tego, że odbiorcy zostaną przeproszeni przez odpowiedzialne służby PR lub usłyszą, że kłopoty z ciągłością transmisji nie dotyczyły wszystkich oglądających (wspaniałe wyróżnienie). Można oczywiście powiedzieć, że widzowie są sami sobie winni. Po co kupowali telewizję internetową, aby oglądać relacje z wydarzeń na żywo. Sami prosili się o kłopoty z buforowaniem. Tymczasem nieodpowiedzialnych przybywa. Wspomniane już SlingTV w pierwszym miesiącu działalności miało blisko 100 000 podpisanych umów, a oferuje kanały sportowe ESPN na żywo. Jednak z powodu kłopotów jakie dosięgły widzów oglądając

Chiński atak na Hongkong

Po wepchnięciu indeksu technologicznego szanghajskiej giełdy na terytorium z napisem „bańka spekulacyjna”, chińscy inwestorzy wzięli sobie na cel rynek hongkoński. Wystarczył tydzień, aby Hang Seng urósł o 8,3%. Osiągając najwyższy poziom od siedmiu lat. Już od jakiegoś czasu obie giełdy – chińska kontynentalna i hongkońska – zostały połączone wspólnym programem, umożliwiającym zamożnym inwestorom indywidualnym wzajemne lokowanie kapitałów. Jednak dopiero ostatni miesiąc przyniósł kluczową zmianę - do inwestowania zostały dopuszczone chińskie kontynentalne fundusze wzajemne. Zachęta poszła od chińskiego regulatora rynku. Kontrolowana przez rząd gazeta China Security Journal opublikowała nawet stosowny artykuł pod tytułem „Go! Buy Hong Kong stocks!” Na efekty nie trzeba było długo czekać, już w zeszłą środę przekroczono limit dziennych inwestycji dla inwestorów kontynentalnych – 10,5 mld juanów (1,7 mld USD). Chińskie fundusze wzajemne są zdominowane przez słabo wykształconych inwestoró

Tantiemy do powtórnego przeliczenia

Muzycy, których utwory można usłyszeć w ramach serwisów Pandora bądź Spotify, skarżą się na rażąco niskie dochody z tytułu tantiem. Mimo, że ich piosenki są odtwarzane miliony razy, na konta wpływają nieznaczne sumy. Niektórzy twórcy jak Taylor Swift usunęli cały katalog ze Spotify w zeszłym roku. Jaz Z poszedł krok dalej i otworzył swoją wersję serwisu muzycznego – Tindal, gdzie można pobrać piosenki jego i zaprzyjaźnionych z nim muzyków w lepszej jakości, ale za dwukrotnie większe pieniądze, niż życzy sobie konkurencja. Ogólnie rzecz biorąc Tindal jest ciekawym krokiem, w którym jedni dopatrują się skoku na kasę Jaya-Z i kolegów, a inni szansę na nowe rozdanie w branży muzycznej. Wróćmy jednak do tantiemów. Muzycy, których utwory można pobrać i odsłuchać dzięki internetowym platformom muzycznym, są niezadowoleni z polityki wypłacania ich udziałów w zyskach. Często porównuje się obecne, skromne wypłaty do olbrzymich pieniędzy płaconych przez starodawne rozgłośnie radiowe. Problem jedn

Pracodawca Roku 2014. AIESEC.

Często na moim blogu poruszam kwestie studiowania i pracy w USA. Tym razem w moje ręce wpadł raport z badania „Pracodawca Roku 2014” przeprowadzonego przez firmę Nielsen na zlecenie AIESEC. Przede wszystkim wrażenie robi duża liczba państwowych uczelni, na których przeprowadzono badania ankietowe oraz ilość przepytanych studentów. Najbardziej pożądanymi pracodawcami są kolejno: Google, EY (dawne Ernst&Young), pwc, PKO BP, PZU i ING. Pierwsza trójka jest niezmienna od 2011 roku, choć Google po raz pierwszy jest na szczycie (zazwyczaj był trzeci). Nowe w zestawieniu jest PZU (od razu na 5-tym miejscu), zaś bank PKO BP sukcesywnie od 2011 pnie się w zestawieniu (obecnie pozycja czwarta). Ciekawe, że studenci czerpią wiedzę o firmach z internetu (76%), telewizji i radia (55%),  prasy (39%) oraz rozmów ze znajomymi (36%). 60% badanych wskazało, że informacje o przedsiębiorstwach posiadają od znajomych już zatrudnionych, 33% z targów pracy, a 21% ze szkoleń organizowanych przez firmy. Z

Praca po znajomości

Jeśli szukasz pracy, zapomnij o przeglądaniu ogłoszeń w gazetach i przestań wysyłać swoje CV on-line. Zamiast tego zwróć się do swoich znajomych. Według danych Federalnego Banku Rezerw (oddział San Francisco) większość osób zmieniających pracę nie przechodzi tradycyjnego procesu rekrutacyjnego. Raport wskazuje, że 3/4 nowo zatrudnionych zdobyło posady, chociaż nie brało aktywnego udziału w poszukiwaniu pracy. W zasadzie nie jest to nowa konkluzja. Badania przeprowadzane co kilka lat na amerykańskich gospodarstwach domowych wykazują, że ponad 77% zmieniających pracę nie szukało jej wcześniej. Nawet wśród bezrobotnych, 63% tych którzy znaleźli nowe stanowiska, nie wysyłało swoich CV i nie chodziło na spotkania o pracę. Szacuje się, że połowa stanowisk jest obsadzana, zanim firma upubliczni informację o wakacie. Wszystko zależy od bycia w szerokim kręgu znajomych i od referencji. Po pierwsze większe szanse mają osoby pracujące, gdyż są one chętniej zatrudniane przez pracodawców. Po drugie