Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2018

Blaski i cienie chińskiej rewolucji elektryków

Dawno nie poświęcałem uwagi jednorożcom , a więc startupom , których wycena rynkowa przekracza 1 miliard dolarów. Przyczyna była prozaiczna, poza nielicznymi wyjątkami, krótkie tąpniecie rynków finansowych na przełomie 2015-16 urealniło wartość wielu podobnych inwestycji. Przecena dotknęła nawet ikony takie jak Uber czy Airbnb, a wzmożona uwaga inwestorów pozwoliła na wychwycenie kilku ewidentnych szwindli, jak chociażby niesławny Theranos. Tak czy siak stado jednorożców zostało poważnie przetrzebione. Oczywiście przez dwa ostatnie lata powstało wiele świeżych pomysłów – głównie technologicznych, które elektryzują opinię publiczną, ale brakowało mi oznak entuzjastycznego ataku inwestorów na którąkolwiek z nowych inicjatyw. Kurz opadł, wyceny wróciły na swoje miejsce, można by rzec: „business as usual”. Nastąpiło tylko lekkie przesunięcie geopolityczne. Coraz więcej ciekawych startupów powstaje w Azji, a zwłaszcza w Chinach . Nie jest to przypadek, a jedynie wynik połączenia dwóch si

Szkoleniami w Automatyzację

Postęp technologiczny – na przestrzeni dekad – wiązał się z przemianami społecznymi i ekonomicznymi. Automatyzacja (bo nie jest to zjawisko nowe) trwa od początku ewolucji przemysłowej. Nie, nie pomyliłem się: ewolucji, bo termin rewolucja jest zazwyczaj zarezerwowany dla zjawisk gwałtownych, a w przypadku wynalezienia, a potem zastosowania maszyny parowej na skalę przemysłową minęło kilka dziesięcioleci. Wracając jednak do meritum , technologiczny progres powodował, że duża część zawodów czy wykonywanych czynności, odchodziła do lamusa, a na jej miejsce pojawiały się nowe: profesje, specjalizacje, a nawet działy gospodarki . Jednym zdaniem: postęp technologiczny stworzył dużo więcej miejsc pracy niż ich zlikwidował . Światowe Forum Ekonomiczne (ŚFE) opublikowało 17 września raport, w którym przewiduje, że do 2025 roku maszyny będą wykonywały ponad połowę zadań w pracy . Obecnie jest to „tylko” 29%. Autorzy raportu twierdzą, że będzie to oznaczało przemieszczenie – w skali globa

Kalifornijski pat mieszkaniowy

Wielokrotnie na stronach bloga poruszałem kwestie bańki nieruchomości , która dotyka popularne lokalizacje. Ceny mieszkań oraz domów – z powodu dużego zainteresowania inwestorów – rosną w astronomicznym tempie, i ma to daleko idące konsekwencję dla mieszkańców . Drugim problemem jest niewystarczająca baza lokali, których przybywa w zbyt wolnym tempie, w stosunku do potrzeb . Jak donosi Michael J. Coren na łamach Quartza, w latach 2011-16 na każdy 1000 osób, osiedlających się w Kalifornii, budowano zaledwie 170 domów. Od lat zachwycamy się wysokimi zarobkami demiurgów z Doliny Krzemowej , których pensje – szczególnie kluczowych specjalistów -   są wyższe niż górna granica dochodów klasy średniej . Nie jeden młody przedsiębiorca, rzutki wizjoner czy zdolny informatyk marzą, aby otrzymywać uposażenie na poziomie kalifornijskim. Tymczasem okazuje się, że wysokie zarobki są w jakiejś części skorelowane z cenami mieszkań w okolicach Doliny Krzemowej. Po opłaceniu czynszu – czy raty kre

Pomoc 2.0: mniej wędek, więcej ryb i dużo gotówki

Świat Zachodu – być może w geście solidarności, a może dla uspokojenia sumienia – wysyła miliardy dolarów do krajów biednych i rozwijających się. Środki finansowe zbierane i przekazywane, potrzebującym, za pośrednictwem wyspecjalizowanych fundacji – zarówno prywatnych, jak i państwowych - służą do zaspokajania najpilniejszych potrzeb, doraźnych albo długoterminowych . Napisałem o uspokojeniu sumienia świata zachodniego, gdyż tak naprawdę nikt wcześniej nie zbadał, czy forma pomocy wybierana przez fundacje ma sens . Wychodzono z prostego założenia, że skoro ktoś się angażuje we wspomaganie uboższych, jest to automatycznie dobre. Zresztą, trudno bez podpierania się konkretnymi wyliczeniami krytykować podobne inicjatywy, nie wychodząc jednocześnie na egoistycznego dupka . Znaleźli się jednak naukowcy, którzy postanowili zbadać ten ogromny strumień pieniędzy – około 130 miliardów dolarów rocznie, aby sprawdzić jak duża część środków jest marnotrawiona . Przy okazji badacze chcieli odp

Odpowiedzialny Kapitalizm w ... Ameryce?

Stany Zjednoczone mogą się zmienić nie do poznania . Do tej pory federalne „rozdawnictwo” polegało na obniżaniu podatków najzamożniejszym obywatelom oraz korporacjom , w naiwnym przekonaniu, że wraz ze wzrostem ich bogactwa, jakaś część pieniędzy spłynie do niżej uposażonych, poprawiając tym samym ogólny dobrobyt (tzw. z ang. trickle-down economics). Ćwiczenie powyższego schematu trwa już blisko pół wieku i , mimo kilku kolejnych prób, podjętych  według zasady: jeśli coś nie działa, trzeba powtórzyć czynność, ale tym razem mocniej - ciągle nie daje pożądanego rezultatu . To znaczy średnio rzecz ujmując, można zauważyć znaczący wzrost bogactwa korporacji oraz najlepiej uposażonego 1%. Niestety, dochody – mój ulubiony zwrot – dolnych 90% społeczeństwa pozostają , w najlepszym razie, w stagnacji . Ponieważ u obecnie rządzącej ekipy Republikanów nie widać chęci do zmiany aktualnej sytuacji , a prezydent Trump znów obniżył podatki najbogatszym i korporacjom,  do gry włączają się Demok

Niewolnicze łańcuchy

Jakiś czas temu pisałem, że pomaganie Afryce – jakkolwiek potrzebne i chwalebne – powinno odbywać się równolegle z zakończeniem okradania tego potężnego kontynentu z jego pieniędzy . Artykuł Lorenzo Kamela z Al Jazeery dobitnie pokazuje, jak trudno jest odzyskać upragnioną niezależność byłym koloniom oraz zrzucić historyczne jarzmo europejskich potęg. Co gorsza, ignorując niewygodną rzeczywistość , ciągle będziemy – jako Europejczycy – zaskakiwani kolejnymi falami imigrantów z Czarnego Lądu . Francja nadal nadzoruje połowę rezerw walutowych czternastu (14!) swoich byłych kolonii w Afryce . Oznacza to, że żadne z tych państw nie może prowadzić niezależnej polityki makroekonomicznej czy pieniężnej . Co więcej Paryż, który bez skrępowania rozporządza nieswoimi pieniędzmi, zarabia miliardy euro na pożyczaniu byłym koloniom ich własnych pieniędzy. Francja , która już dekady temu uznała niepodległość swoich kolonii, nadal kształtuje życie milionów Afrykanów, decydując o ich teraźniejszości

Czy Airbnb to jeszcze sharing economy?

Genialna koncepcja , aby dorobić dodatkowe pieniądze za wynajem nieruchomości na krótki okres , znana jako Airbnb, natrafia w Europie na coraz większe przeszkody . Amsterdam, Barcelona, Paryż, Berlin, Wenecja i Lizbona to tylko kilka miejsc na mapie naszego kontynentu, gdzie podjęto próbę walki ze zjawiskiem windującym ceny nieruchomości oraz niszczącym lokalną tkankę społeczną . Od samego początku pomysł - stojący za Airbnb - wydawał się strzałem w dziesiątkę . Dostęp do wielu atrakcji turystycznych był limitowany przez ograniczoną ilość miejsc w hotelach . Dzięki startupowi z San Francisco, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, problemy ze znalezieniem odpowiedniego - na każdą - kieszeń lokum przestały być problemem. Oferta Airbnb stała się atrakcyjna właśnie w momencie, gdy duża ilość turystów uznała, że nocowanie w hotelu jest już nudne i passe . Teraz się liczy pobyt w oryginalnym lokalu i przeniknięcie do tkanki miasta , jakby się było prawdziwym mieszkańcem, a nie goście

Permanentny kryzys krajów rozwijających się

Ostatni kryzys w Turcji, który mocno bije w naszą walutę, a także desperackie próby argentyńskiego banku centralnego, aby ochronić rodzimą gospodarkę, pokazują dobitnie jak łatwo w dzisiejszym świecie taniego globalnego pieniądza zdestabilizować dowolny kraj rozwijający się . Historia wzlotów i upadków kolejnych krajów, goniących największe potęgi gospodarcze, jest bogata . Jeszcze w latach 90. XX wieku kryzysy dotykały Rosji, Brazylii, Argentyny, Afryki Południowej czy Indonezji . W zasadzie lista państw - które co dekadę borykają się najpierw z napływem zagranicznych środków finansowych, który wywołuje gospodarczą euforię, by - po najdalej kilku latach - opuścić kraj z miliardowymi długami, zostawiając go na kroplówce z Międzynarodowego Funduszu Walutowego – jest względnie stabilna. To duże otwarte na globalizację ekonomie, szukające szybkiej drogi do ligi krajów najbogatszych. Tegoroczni kandydaci do bankructwa i ogłoszenia niewypłacalności, a więc: Turcji, Argentyny czy RPA, ni