Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

Nasze dzieci będą biedniejsze od nas

Wyniki badań, przeprowadzonych przez McKinsey w 25 krajach o najbardziej rozwiniętych gospodarkach, wskazują że w ciągu ostatniej dekady realne dochody blisko 2/3 gospodarstw domowych spadły albo pozostały na podobnym poziomie. Ten fakt rodzi poważne implikacje ekonomiczne i społeczne, które będą negatywnie wpływały na przyszłe pokolenia. Gdy czytam raporty przygotowane przez firmy konsultingowe takie jak McKinsey, EY, PwC czy Deloitte zawsze się zastanawiam, jaki nowy produkt będzie wciskany obecnym i przyszłym klientom. Rzadko się zdarza, aby ktoś z wielkiej czwórki przygotowywał analizy bez tworzenia potrzeby biznesowej. W przypadku najnowszej publikacji McKinsey Global Institute „Biedniejsi niż rodzice” trudno jest znaleźć bezpośrednie przełożenie na działalność konsultingową, chyba że przesłaniem ma być dalsza liberalizacja gospodarki i zwiększenie elastyczności rynku pracy, czyli tradycyjne neoliberalne zaklęcia. Same wnioski płynące z raportu są bardzo pesymistyczne. Po zakońc

Pułapka niskiej płacy - robot wyręczy człowieka

Jason Furman, członek Rady Doradców Ekonomicznych przedstawił ciekawą analizę, dotyczącą wpływu automatyzacji miejsc pracy na kształt rynku zatrudnienia. Oczywiście nie sposób przewidzieć jak wiele stanowisk zostanie zastąpione przez maszyny. Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego szacowali, że zniknie blisko połowa miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Z kolei OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) jest dużo bardziej optymistyczna, zagrożenie ma dotyczyć tylko 10% posad. Jak widać rozbieżności są spore, od lekkiej korekty zatrudnienia po prawdziwy armagedon. Amerykańska Rada Doradców Ekonomicznych (ARDE) postanowiła wziąć pod uwagę gorszą, oksfordzką perspektywę, a następnie zbadać, które zawody będą podlegały szybszej automatyzacji. Okazało się, że zdecydowanie najbardziej narażone są miejsca pracy wymagające mniejszych umiejętności i – już teraz – nisko opłacane. Według obliczeń ARDE aż 83% stanowisk, z zarobkami poniżej 20$ za godzinę czeka automatyzacja. Im wyżej dan

Roboty w polu i ...ogrodzie

Obraz
Oczywiście nie chodzi o to, że nagle popyt na zautomatyzowanie produkcji czy usług spadnie tak gwałtownie, że producenci udogodnień pójdą z pustymi torbami. Wprost przeciwnie. Skromne zasoby pracowników rolnych mogą się czuć zagrożone przez kolejne maszyny. Ich nowi konkurenci nie będą potrzebować snu, nie znudzi ich monotonność zajęcia, a na dodatek nie będą oczekiwać podwyżek zarobków, ani premii. Warto zauważyć, że produkcja rolna już teraz – w krajach rozwiniętych – jest jedną z najbardziej zautomatyzowanych gałęzi gospodarki. Jednak to nie znaczy, że producenci maszyn powiedzieli ostatnie słowo. Przykładem niech będzie duńska firma F. Poulsen Engineering, która ma zamiar zrewolucjonizować uprawę sałaty. Mniej zorientowanym już wyjaśniam, że właśnie niepozorna sałata jest jedną z bardziej wymagających roślin. Jej sadzenie, utrzymywanie, a następnie zrywanie jest powolne, kosztowne i pracochłonne. Jednym słowem – drogie. Na dodatek istnieje niebezpieczeństwo obcowania ze środkami c

Airbnb nabiera wiatru w żagle

Polskiemu czytelnikowi ta informacja może nie powiedzieć zbyt wiele, ale na amerykańskim rynku hotelarskim dzieje się prawdziwa rewolucja. W pod koniec zeszłego tygodnia Airbnb ogłosiło, że stało się partnerem trzech poważnych agencji zarządzających podróżami służbowymi: American Express Global Business Travel, BCD Travel oraz Carlson Wagonlit Travel. Do tej pory Airbnb nie było większym zagrożeniem dla sieci hotelowych. Jeszcze w pół roku temu pisałem , że w największych miastach – takich jak Los Angeles czy Nowy Jork – ilość oferowanych przez internetowego operatora lokalizacji stanowiło zaledwie do 15% bazy hotelowej. Airbnb mogło z powodzeniem rywalizować z większymi graczami tylko o podróżujących z plecakami studentów czy rodziny szukające mniej zatłoczonych i tańszych miejsc noclegowych. Pozostała, lwia część rynku – czyli podróże służbowe- była poza zasięgiem firmy rodem z San Francisco. Hotelarze z przymrużeniem oka obserwowali działania konkurenta, mimo że przybywało mu szyb

Amerykańscy pracownicy jadą na amfetaminie

Dokładniej rzecz ujmując na lekach stosowanych do łagodzenia ADHD (zespół nadpobudliwości z deficytem uwagi – od angielskiej nazwy Attention Deficit Hyperactivity Disorder). Tak się akurat składa, że stosowane szeroko Adderall, Vyvanse, Focalin czy Concerta zawierają pochodne amfetaminy w postaci: dekstroamfetaminy, lisdeksamfetaminy, deksmetylofenidatów czy metylofenidatów. Jeszcze na początku XXI wieku nikt nie diagnozował ADHD u dorosłych. Dopiero w 2006 roku American Journal of Psychiatry opublikował badania, z których wynikało, że ponad 4% dorosłej populacji Stanów Zjednoczonych być może ma objawy schorzenia. To otworzyło drzwi dla sektora farmaceutycznego. Jak wynika z raportów sprzedaży, do których miał dostęp The New York Times, zużycie leków przeciw ADHD wzrosło pomiędzy latami 2008 a 2012 o 53%. W roku 2013, w ramach przekrojowych badań nad stanem zdrowiem Amerykanów okazało się, że około 10% przyznawało się do przyjmowania pochodnych amfetaminy w lekach na receptę. Wraz ze

Uber mówi: My Way or a Highway

Zasady regulujące działalność Ubera, uchwalane przez kolejne amerykańskie stany czy kraje na całym świecie są wspierane przez władze korporacji. Jo Bertram, dyrektor regionalny odpowiadający za Wielka Brytanię, Irlandię i Skandynawię, w czerwcowym wywiadzie dla Fortune, wyraźnie dawał do zrozumienia, że jest zadowolony z prac legislacyjnych, które budują ramy funkcjonowania jego biznesu. Entuzjazm nie jest jednak bezgraniczny. Uber lubi i wspiera regulacje, o ile są mu na rękę. Przede wszystkim – sam dyrektor Bertram, ale też inni regionalni – powołują się na bieżący stan regulacji prawnych, który nie zauważa nie tylko firm takich jak Uber, ale też Google’a, Airbnb czy innych nowopowstających startupów. Według wykładni koncernu rodem z San Francisco, należy zaktualizować zasady gry, aby były neutralne dla wszystkich uczestników, a nie preferowały obecnych już na rynku, kosztem nowych. Na prawdziwy żart zakrawa, że Uber chciałby skupiać się na bezpieczeństwie czy ochronie konsumenta, g

Każdy kraj może być rajem podatkowym

Gdy pada termin raj podatkowy najczęściej mam przed oczami skrawek turkusowej zatoczki, biały piasek oraz leżaki z drinkami rozłożone w cieniu palm. Faktycznie opis wypisz-wymaluj odpowiadającym klimatom Wysp Dziewiczych (zarówno Amerykańskich jak i Brytyjskich), Samoa czy Bahamów. Tymczasem poważne raje podatkowe mieszczą się dużo bliżej. Mogą to być: wyspa Man, wyspa Jersey na Kanale LaManche, ale także Luksemburg, Belgia, Holandia czy... Węgry. Wszystko zależy od okoliczności prawnych . Technicznie rzecz ujmując unikanie opodatkowania oznacza działanie w ramach obowiązujących regulacji, które minimalizuje zobowiązania fiskalne. W odróżnieniu od uchylania się od obowiązków podatkowych, co jest działaniem nielegalnym. Węgierski przypadek Rząd Węgier, podobnie jak władze innych krajów europejskich, ma bardzo stanowcze zdanie w sprawie unikania opodatkowania przez wielkie, międzynarodowe korporacje. Premier Orban znany jest z antyglobalnej retoryki. Władze na każdym kroku podkreślają

Panika na londyńskim rynku nieruchomości

Brexit to graniczna data dla danych z gospodarki Zjednoczonego (?) Królestwa, wszystko należy odnosić teraz do czasu sprzed i po referendum. Niemal jak z narodzinami Chrystusa - po nastąpiła nowa era. Pierwsze uderzenie niezadowolonych - z wyniku wyborów - inwestorów przyjął funt. Jego wartość wobec dolara (ale też innych ważnych walut) spadła gwałtownie o blisko 20%. Jeszcze nikt niczego nie wiedział na pewno, trwały cały czas spekulacje co się naprawdę wydarzyło i jaki będzie miało skutek, a brytyjski pieniądz już otrzymywał kolejne ciosy. Od feralnego piątku cały czas jest w defensywie i zasadniczo nie widać w najbliższym czasie żadnych oznak poprawy – chyba, że wszyscy brokerzy wezmą urlop w sierpniu. Gorzej, że wraz przeciągającą się niepewnością co do przyszłości brytyjskiej gospodarki, zaczynają się materializować obawy, które ostatnio straszyły w 2008 roku. Niektóre zdarzenia przypominają wczesne fazy globalnego kryzysy finansowego, choć o ograniczonym zakresie terytorialnym.

Zenefits czyli jednorożce na przeglądzie

Czasy, gdy wszystko co nosiło metkę „wymyślone w Dolinie Krzemowej” i podnosiło swoją wartość przy każdej rundzie szukania inwestorów, którzy nawet nie pytali czym się zajmuje spółka, tylko byli szczęśliwi, że udało im się załapać na udziały, minęły bezpowrotnie. W trakcie gorączki inwestycyjnej udało się wytworzyć na całym świecie blisko 170 jednorożców, czyli przedsięwzięć, których wycena przekracza 1 miliard dolarów. Większość z nich działa w okolicach San Francisco. Teraz następuje tonowanie nastrojów oraz przegląd poszczególnych firm. Tąpniecie na rynkach giełdowych oraz brak możliwości upublicznienia akcji na parkietach osłabiło napływ nowych kapitałów, a inwestorzy stali się bardziej wybredni. Nie sięgają po portfel czy książeczkę czekową na samo hasło „startup”. Pogorszenie klimatu odczuły same firmy. Zaczęło się przeglądanie struktur, likwidowanie stanowisk pracy. Obcięto dużą część przywilejów i korzyści, na które mogli liczyć pracownicy. Skończyło się bezmyślne wydawanie go

Airbnb: miliardy i kłopoty

Zapomniany nieco, zepchnięty na drugi plan przez wyścig prezydencki w Stanach Zjednoczonych oraz – ostatnio – Brexit, rynek startupów powoli się stabilizuje. Po czym można poznać poprawę? Wielcy gracze znów zbierają pieniądze w kolejnych rundach inwestycyjnych oraz podwyższają swoje wyceny. Oczywiście teraz gdy kolejka na giełdę nowojorską się wydłużyła, kolejne porcje gotówki i kredytów są rozdzielane wyjątkowo selektywnie. Czas gdy inwestorzy bezkrytycznie udzielali wsparcia finansowego niemal każdemu z Doliny Krzemowej bezpowrotnie się kończy. Według danych informacji podawanych przez The New York Times, Airbnb – obecnie wyceniany na 25,5 miliarda dolarów – finalizuje kolejną fazę dofinansowania dzięki czemu jego wartość urośnie do ponad 30 miliardów. Da to operatorowi krótko okresowego wynajmu domów i mieszkań trzecie miejsce na liście największych startupów. Liderem pozostanie – bez zmian – Uber z wyceną 62,5 miliarda, drugie miejsce przypada chińskiemu potentatowi elektroniki Xi