Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Znikająca klasa średnia

Zanikanie od dwóch dekad amerykańskiej klasy średniej wiele mówi o kondycji państwa, które samo uważa się za największą potęgę gospodarczą świata . Tymczasem dane dostarczone przez Pew Research Center (Pew) wskazują, że niegdyś najliczniejsza klasa społeczna wyludnia się, zasilając zarówno klasę niższą, jak i wyższą. Już samo to zjawisko najlepiej ilustruje wzrost nierówności ekonomicznej w Stanach Zjednoczonych . Ciekawe, że jeszcze dekadę temu, niemal każdy dorosły Amerykanin (90% wskazań w ankietach) przypisywał sobie przynależność do klasy średniej . Oczywiście odczucia respondentów nie miały pokrycia w realnych liczbach (roczne przychody gospodarstwa domowego pomiędzy 35, a 106 tysięcy dolarów – po odliczeniu podatków, czyli od 2/3 mediany do jej dwukrotności), ale dobrze odzwierciedlały aspiracje społeczne. Dziś – co jeszcze bardziej zaskakujące – do klasy średniej zaliczają siebie nawet osoby, o zarobkach daleko wykraczających poza wspomniane widełki. Może to świadczyć o skro

Automatyzacja a demografia

Najnowsza analiza , przeprowadzona przez Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych Stanów Zjednoczonych (NBBE), potwierdza obiegowe opinie o robotyzacji przemysłu . Kraje ze starzejącym się społeczeństwem częściej i chętniej sięgają po maszyny, aby usprawnić procesy produkcyjne . Być może nie jest to żadne zaskoczenie, że kraje, w których siła robocza „starzeje się” sięgają po nowoczesne technologie, aby podtrzymać poziom produkcji . Jednak każde badanie, potwierdzające – lub obalające - obiegowe opinie jest ważne i potrzebne. Choćby po to, abyśmy nie żyli w świecie utkanym z niesprawdzonych paradygmatów. Co niestety w ekonomii jest dość częstym zjawiskiem. Wracając do badania. Daron Acemoglu z MIT i Pascual Restrepo z Uniwersytetu w Bostonie przeanalizowali wykorzystanie robotów i demografię zasobów ludzkich w różnych krajach. Odkryli, że postęp technologiczny jest większy w państwach ze starzejącym się społeczeństwem . Proces zastępowania ludzi maszynami jest więc dużo szybszy w Japonii

Cłami w Chiny

Już w trakcie wyścigu prezydenckiego Donald Trump nie oszczędzał w słowach opisując relacje handlowe z Chinami . Być może jego zacietrzewienie było na pokaz i miało jedynie przyciągnąć zwolenników protekcjonizmu, ale według danych zgromadzonych w raporcie think tanku Economic Policy Institute (EPI), dysproporcje w obrocie miedzy obu państwami rzeczywiście działają niekorzyść Stanów Zjednoczonych . Nie jest to oczywiście żadna sensacja. Gospodarka Chin nigdy nie była wolnorynkowa . Władze z Pekinu manipulują wartością waluty, dopłacają do eksportu, opodatkowują import oraz ręcznie sterują rozwojem najbardziej konkurencyjnych sektorów . W zderzeniu z tak dobrze działającą – i sprawnie adaptującą się do zmian – gospodarką, Amerykanie nie mają większych szans. Mimo, że Stany Zjednoczone również stosują nieprzejrzyste praktyki dostępu do własnego rynku oraz ograniczają międzynarodową konkurencję. Jednak pozbycie się dużej części przemysłu wytwórczego – w ramach globalizacji - spowodowało

Chiny w Europie, a Chiny w Ameryce

W krótkim okresie, dwóch tygodni, miały miejsca dwa wydarzenia, które pokazują różne podejście Europy i Stanów Zjednoczonych do kwestii chińskich inwestycji w regionie . Pod koniec lutego niemiecką prasę obiegła sensacyjna wiadomość, że mało znany chiński producent samochodów – Geely , stał się mniejszościowym właścicielem koncernu Mercedes-Benz , obejmując 9,7% udziałów . Oczywiście powyższa informacja mogłaby być wstrząsem dla przeciętnego zjadacza frankfurterek popijanych piwem, ale dla obserwatorów rynku motoryzacyjnym czy szerzej chińskich zakusów względem europejskich spółek nie mogła być zaskoczeniem . Według wyliczeń firmy prawniczej Baker Mc Kenzie, chińskie firmy zainwestowały w zeszłym roku, w Europie, ponad 80 miliardów dolarów . Rekordowy napływ środków jest w tym wypadku wypaczony przez zakup szwajcarskiej firmy Syngenta (modyfikowane nasiona oraz pestycydy), która odpowiada za ponad połowę wyżej wymienionej kwoty ( 43 miliardy dolarów ). Dla porównania – o czym będę

Nieznane nieznane

Wprowadzanie ceł importowych na stal (25%) i aluminium (10%) stanie się faktem w ciągu najbliższego tygodnia . Nikt nie ma pewności co decyzja, podjęta przez prezydenta Trumpa, przyniesie amerykańskiej gospodarce i całemu światu. Doradcy ekonomiczni, analitycy rynku oraz politycy dwoją się i troją, aby odgadnąć przyszłość. Być może będzie to początek spektakularnego odrodzenia Stanów Zjednoczonych – jak chcieliby zwolennicy Republikanów - lub wstęp do ogólnoświatowej wojny celnej . Ustalenie opłat celnych ma pobudzić amerykańską gospodarkę i zwiększyć pulę miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Z woli prezydenta Trumpa to właśnie produkcja stali oraz aluminium ma dać impuls pozostałym sektorom. Według doradców Białego Domu taryfy nie będą miały negatywnego wpływu na amerykańskich odbiorców surowców, czy to wyprodukowanych lokalnie czy importowanych. Tymczasem według raportu przygotowanego przez Trade Partnership Worldwide , firmę konsultingową badającą wpływ polityki handlowej p

Chiny na drodze do dyktatury

W Chinach trwa dwutygodniowy Narodowy Kongres Ludowy , doroczny zjazd blisko 3000 parlamentarzystów z całego kraju. Bezprecedensowy pokaz jedności i niewyczerpanego entuzjazmu ma w tym roku specjalny wymiar . Wszystko z powodu proponowanych przez rządzącą partię komunistyczną poprawek do konstytucji . Obowiązujący w Państwie Środka system sprawowania rządów zakłada kadencyjność na niemal wszystkich szczeblach kariery administracyjnej . W teorii miało to uchronić partię, ale także aparat władzy przed niepotrzebnymi tarciami wpływowych grup o stanowiska czy   sukcesję. Oczywiście rzeczywistość jest bardziej złożona, niż założenia najbardziej śmiałych modeli teoretycznych. Jak wszędzie koterie prominentnych luminarzy toczyły niekończące się wojny podjazdowe pomiędzy sobą, o najlepsze synekury. Trzeba jednak przyznać, że dzięki przetasowaniom stanowisk co dekadę, każdy ambitny polityk – o ile nie został na przykład oskarżony o korupcję – miał szansę na spełnienie ambicji w sprawowaniu w

Czy warto być kierowcą Ubera?

Nowy prezes Ubera, Dara Khosrowashahi , który przejął stery firmy w połowie zeszłego roku i miał przywrócić zaufane do firmy, nadszarpnięte przez poprzedniego szefa Travisa Kalanicka, szybko zrzucił maskę „uprzejmego i delikatnego”. Wszystko z powodu raportu opublikowanego przez Massachusetts Institute of Technology (MIT), traktującego zagadnienie opłacalności jeżdżenia dla Ubera bądź Lyfta , czyli aplikacji, kojarzących pasażerów z kierowcami. Badacze z MIT oparli swoje wyliczenia na zgłaszanych przez kierowców przychodach z kursów, zestawiając je ze szczegółowymi kosztami eksploatacji pojazdów : naprawy, amortyzacja, ubezpieczenia, wydatki na paliwo. Okazało się, że mediana zysków z godzinnej jazdy to zaledwie 3,37 dolara . Oznacza to, że blisko 3/4 kierowców zarabia mniej niż minimalna stawka godzinowa , obowiązująca w ich stanie (żaden z nich nie schodzi poniżej 7,25 dolara za godzinę). Co więcej, z szacunków zamieszczonych w raporcie wynika, że 30% szoferów Uber i Lyfta dokłada

La richesse oblige

Działalność charytatywna milionerów czy miliarderów zazwyczaj dotyczy regionów, które dla uproszczenia nazywamy trzecim światem . Tam koncentrują swoje wsparcie fundacje Billa i Melindy Gatesów czy najbogatszej Polki – Dominiki Kulczyk. Na stronach internetowych wymienionych wyżej instytucji możemy dowiedzieć się o projektach, które wspierają gorzej rozwinięte obszary budując potrzebną infrastrukturę, wspierając edukację najmłodszych czy zapewniając podstawową opiekę medyczną . Pomoc biednym , chorym czy pozbawionym dostępu do edukacji, mieszkającym na krańcach świata jest działalnością ważną i potrzebną . Choć pisałem już wcześniej, że część krajów – szczególnie afrykańskich – poza otrzymaniem wsparcia życzyłaby sobie z pewnością, aby ich po prostu nie okradać z posiadanego czy wypracowanego majątku . Tymczasem coraz większa grupa najbogatszych mieszkańców Ziemi zaczyna sobie zdawać sprawę, że w ich własnych krajach znajdują się niezmierzony pokłady biedy i ludzkiego nieszczęścia.

Samochód autonomiczny coraz bliżej

Czasami patrząc na pewne wydarzenia z perspektywy kilku lat łatwo jest wskazać przełomowy moment, od którego wszystko się zaczęło. W przypadku samochodów autonomicznych, poruszających się bez udziału kierowcy, trudno jest wyznaczyć konkretny punkt w czasoprzestrzeni, o którym można byłoby powiedzieć, że był punktem wrotnym . Spójrzmy na kilka propozycji . Czy wszystko zaczęło się od marzeń kilku inżynierów? Czy raczej stworzenia pierwszego algorytmu, który przejmował kontrolę nad kierownicą? A może od chwili gdy samojazd zrobił pierwszą rundę po mieście i wrócił – nieuszkodzony – do punktu wyjścia? Być może datą przełomową będzie 26ego lutego 2018 roku . Tego dnia kalifornijski DMV (w uproszczeniu wydział ruchu drogowego) wydał pozwolenia, aby od 2ego kwietnia po drogach stanu mogły się poruszać pojazdy autonomiczne bez obecności osoby w środku , która miałaby przejąć stery w przypadku awarii sztucznej inteligencji. Daje to zielone światło wszystkim zainteresowanym koncernom do szer