Chińskie kaprysy
W nowy tydzień, ba!, już zaraz w nowy rok szkolny wchodzi się zazwyczaj z nadziejami. Czasami jednak nasze oczekiwania nie do końca pokrywają się z rzeczywistością. Kto na progu zeszłego tygodnia był w stanie przewidzieć gigantyczne tąpnięcie na chińskich, a potem ogólnoświatowych rynkach kapitałowych? Niby wszyscy wiedzieli, od lat, że chińska gospodarka spowalnia z kwartału na kwartał. Kraj tężeje, pracownicy coraz rzadziej dają się wykorzystywać jako niewolnicza siła robocza, drobni przedsiębiorcy i inni beneficjenci chińskiego boomu, nasyceni pieniędzmi coraz częściej myślą o klasie średniej i nieśmiało przebąkują o wolnościach obywatelskich. Czy nagle wszystkich ogarnęła amnezja co do publikowanych oficjalnych wyników, które z dziwnych powodów bardziej odpowiadały partyjnej narracji, a coraz mniej odzwierciedlały prawdziwy obraz gospodarki? To wszystko było by może do zniesienia, i patrząc z perspektywy czasu, zasadnicza część inwestorów nie przejawiała niepokoju związanego z