Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

Chińskie kaprysy

W nowy tydzień, ba!, już zaraz w nowy rok szkolny wchodzi się zazwyczaj z nadziejami. Czasami jednak nasze oczekiwania nie do końca pokrywają się z rzeczywistością. Kto na progu zeszłego tygodnia był w stanie przewidzieć gigantyczne tąpnięcie na chińskich, a potem ogólnoświatowych rynkach kapitałowych? Niby wszyscy wiedzieli, od lat, że chińska gospodarka spowalnia z kwartału na kwartał. Kraj tężeje, pracownicy coraz rzadziej dają się wykorzystywać jako niewolnicza siła robocza, drobni przedsiębiorcy i inni beneficjenci chińskiego boomu, nasyceni pieniędzmi coraz częściej myślą o klasie średniej i nieśmiało przebąkują o wolnościach obywatelskich. Czy nagle wszystkich ogarnęła amnezja co do publikowanych oficjalnych wyników, które z dziwnych powodów bardziej odpowiadały partyjnej narracji, a coraz mniej odzwierciedlały prawdziwy obraz gospodarki?   To wszystko było by może do zniesienia, i patrząc z perspektywy czasu, zasadnicza część inwestorów nie przejawiała niepokoju związanego z

Jak bardzo szkodzi seksizm

Raport Davida Cubersa (Clark University) oraz Marca Teigniera (Universitat de Barcelona) wylicza straty ekonomiczne spowodowane ograniczonym udziałem kobiet w niektórych dziedzinach zawodowych, przede wszystkim wśród przedsiębiorców oraz prezesów. W krajach zrzeszonych w OECD, jedynie co trzeci przedsiębiorca to kobieta. A odsetek kobiet dyrektorów jest o rząd wielkości mniejszy – 3%. Tymczasem okazuje się, że istnieją inne względy - niż moralne - aby dopuścić kobiety do sterów korporacji – są to motywacje ekonomiczne. Autorzy raportu podkreślają, że zwiększona obecność kobiet, to nie tylko większa pula ewentualnych kandydatów, którzy mogliby obsadzić stanowiska. Konkurencyjność jest silnym bodźcem oddziaływującym na wzrost gospodarczy – to wiadomo z teorii makroekonomii. Dlaczego nie zastosować tych samych reguł w sali mikro? Wykorzystując ostatnie dostępne dane z 2010 roku, badacze spojrzeli na dysproporcje w udziale kobiet i mężczyzn wśród przedsiębiorców i dyrektorów zarządzającyc

Roboty a darwinizm

Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge zaprojektowali robota (został nazwany robotem-matką), który nie tylko potrafi produkować boty (roboty-dzieci), ale jeszcze dokonuje selekcji naturalnej, aby zdecydować który z potomków zasługuje na dalszą reprodukcję. Zespół badaczy, którym kieruje inżynier Fumiya Iida, postanowił wdrożyć podstawowe prawa Darwina, aby zdeterminować w ten sposób działanie robotów. Matka-robot, w kształcie ramienia, konstruuje pięć zestawów po dziesięć botów, z wykorzystaniem informacji z każdej kolejnej rundy budowania, aby stworzyć jeszcze lepsze boty. Po zmontowaniu każdej dziesiątki, matka ogląda swoje dzieła i sprawdza, który z botów najlepiej wykonuje powierzone mu zadania. Uznany za najbardziej odpowiadającego, jest następnie powielany w dziesięciu egzemplarzach. Szef zespołu badawczego, pan Iida, tłumaczy, że naturalna selekcja jest prostym ciągiem zdarzeń polegającym na reprodukcji i ocenie przydatności, a potem kolejnej reprodukcji i kolejnej ocenie, i tak dale

Dewaluacja a'la Chiny

Z założenia miałem opisywać na blogu jedynie wydarzenia, które zeszły z radaru głównemu nurtowi polskich mediów. O podwójnej dewaluacji chińskiego juana z pewnością nie można tego powiedzieć. Trwożna wieść zagościła w prime time'ie wszystkich kanałów informacyjnych. Przede wszystkim to zdarzenie ma niebagatelny wpływ na całą światową ekonomię, jako że - gwoli przypomnienia - Chiny to druga potęga gospodarcza globu, trzymająca żelazną ręką swoją walutę (do tej pory). W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę co to wszystko oznacza. Jak to mówią ekonomiści, to zależy dla kogo. Prowadzenie chińskich przedsiębiorstw importujących wszelkiego rodzaju dobra staje się bardziej kosztowne. Równie niekorzystanie sytuacja wpłynie na międzynarodowych sprzedawców w Chinach, gdyż spadnie siła nabywcza, a więc i dochody. To uderza przede wszystkim w dobra luksusowe. Przy imporcie towarów z Chin, koszty przedsięwzięcia spadną. Pracownikom Amerykańskiej Rezerwy Federalne, którzy już mięli zamiar

Z Chin do USA

Historia przenoszenia fabryk produkujących ubrania do krajów, gdzie płaca jest tania, wydaje się być powszechna i oczywista. W ten sposób znikł niemal cały sektor gospodarki Stanów Zjednoczonych. Obecnie „amerykańskie” marki odzieżowe szyte są w Indiach, Bangladeszu, Wietnamie oraz – przede wszystkim - Chinach, które same dostarczają do USA garderobę wartą 30 mld dolarów rocznie (całość importu ubrań w 2014 wynosiła 85 mld USD). Okazuje się jednak, że dalekowschodni właściciele zakładów produkcyjnych również podążają tropem niższych kosztów. Wraz z obserwowanym od lat wzrostem żądań płacowych regionu – i ogólnym podrożeniem produkcji - przedsiębiorstwa włókiennicze takie jak np. Keer Group, są zmuszone szukać nowych lokalizacji dla zakładów pracy. Tak się właśnie złożyło, że najlepszym miejscem dla założenia nowej przędzalni okazała się być miejscowość Indian Land, w Karolinie Południowej. Przewodniczący Keer Group chwalił nową lokalizację, podkreślając jej zalety: dostęp do siły robo