Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2016

Indie. Potęga przyszłego rynku pracy

Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opublikował 26 kwietnia ciekawy Regionalny Raport Rozwoju Ludności dla obszaru Azji. Prognoza zawarta we wnioskach do badania sugeruje, że do roku 2050 Indie staną się liderem pod względem ilości osób w wieku produkcyjnym, wyprzedając Chiny. Obecnie w Państwie Środka żyje ponad miliard osób w wieku od 15 do 64 lat. W przyszłości liczebność chińskiej siły roboczej będzie topniała, co jest bezpośrednią konsekwencją polityki jednego dziecka wprowadzonej w 1977 roku i zarzuconej w 2015. Z kolei Indie, które teraz dysponują „jedynie” 860 milionami ludzi w wieku produkcyjnym, nie starały się krępować rozrodczości obywateli, co powinno skutkować szybkim dogonieniem, a następnie wyprzedzeniem Chin pod względem ilości siły roboczej. Do prognoz, szczególnie długookresowych, należy podchodzić z dużą ostrożnością. Nie znam metodologii badań agencji ONZ, ale mam nadzieję, że nie zastosowano w nich prostej ekstrapolacji bieżących trendów na przyszło

Szef też może kraść

Globalne badanie przeprowadzone przez firmę konsultingową PricewaterhouseCoopers (PwC) wykazały, że ponad połowa wszystkich nadużyć dokonanych wewnątrz przedsiębiorstw - jakiegokolwiek rodzaju: od kradzieży po fabrykowanie - są popełniane przez pracowników średniego i wyższego szczebla. Wzrost udziału kadry menadżerskiej w oszukiwaniu pracodawcy powinno szczególnie niepokoić właścicieli przedsiębiorstw. W przypadku Wielkiej Brytanii w ciągu czterech lat nastąpił sześciokrotny skok nieuczciwości pracowników ze szczytów hierarchii. Jeszcze w 2001 byli oni odpowiedzialni za 3% wszystkich przewinień, zaś w roku ubiegłym już za 18%. W tym samym przedziale czasu ilość przestępstw dokonanych przez menadżerów średniego szczebla spadła z 65% do 36%. Raport PwC pokazuje jeszcze inną ciekawą zależność pomiędzy ilością popełnianych przestępstw, a wiekiem pracowników. Najbardziej newralgiczny przedział znajduje się między 31 i 50 rokiem życia. W literaturze pojawiło się nawet adekwatne określeni

Amerykanie nie chcą pić coli. Koniec świata coraz bliżej

Nikogo nie trzeba przekonywać, że Coca-Cola to symbol Ameryki. Podstawowy produkt miękkiego oddziaływania na inne kultury i cywilizacje. Podstawą sukcesu jest starannie ukrywana receptura opracowana przez aptekarza z Atlanty, J.S. Pembertona pod koniec XIX wieku. Jednak dopiero działanie przedsiębiorczego Asy Chandlera oraz Roberta Woodruffa dała napojowi światową sławę. Pierwszym poważnym konkurentem Coca-Coli była Pepsi-Cola, lek na niestrawność autorstwa farmaceuty Caleba Bradhama. Wynaleziona w podobnym okresie, przeszła podobną drogę rozwoju, choć największe zawirowanie wokół marki nastąpiło w czasach Wielkiego Kryzysu, gdy Pepsico zbankrutowało. Z upadku podniósł je producent słodyczy Charles Guth, właściciel firmy Loft. Jego zaangażowanie w promocję Pepsi było tak silne, że macierzysta firma pozwała go za malwersacje finansowe. Dopiero rok 1940 przyniósł marce uspokojenie, gdy po serii niepowodzeń w konkurowaniu z Coca-Colą (Pepsico było trzykrotnie oferowane Coca-Coli do odkup

Nowoczesna bajka o jednorożcach

Inwestowanie w startup wiąże się z olbrzymim ryzykiem. Analitycy z Uniwersytetów Berkeley i Stanford oszacowali, że pierwsze trzy lata jest w stanie przetrwać zaledwie 8 przedsięwzięć na 100. Jednak ludzie mają kłopot z poprawnym odczytaniem powyższych statystyk. Dla wielu 8% szans na sukces jest wystarczającą zachętą, aby zaryzykować oszczędności dla niepewnej przyszłości. Media, fundusze inwestycyjne i sami założyciele startupów dołożyli swoje, aby stworzyć mit zysków bez ograniczeń dla każdego kto się odważy. Przykłady Facebooka, Instagramu, Twittera czy Spotify działają na wyobraźnię. Cóż z tego, że to tylko wyjątki potwierdzające regułę.  Rynek startupów z Doliny Krzemowej przechodzi ciężkie chwile. Z powodu zmiany klimatu na głównych rynkach finansowych nastąpiła fundamentalna transformacja w podejściu inwestorów do branży. Do połowy 2015 roku wydawało się, że żadne czarne scenariusze nie są brane pod uwagę. Wprawdzie sektor był postrzegany jako niepewny, ale nagłaśniano tak wie

Prezes McDonald's to ma klawe życie

Wprowadzone rok temu całodniowe serwowanie menu śniadaniowego okazało się dla McDonald’s sukcesem. Sieć restauracji notuje już trzecie kolejny kwartał wzrostów sprzedaży na terenie Stanów Zjednoczonych w lokalach, które działają dłużej niż rok. Pierwszy kwartał 2016 zakończył się skokiem zysków o 35% z 800 milionów w zeszłym roku do 1,1 miliarda obecnie. Rośnie również sprzedaż porównywana na poziomie konkretnych lokalizacji o 5,6% rok do roku. Zasługi za dobre wyniki finansowe spływają na prezesa Steve’a Easterbrook’a, który nadał działalności koncernu potrzebnej dynamiki. On sam nie kryje zaskoczenia, że faza wstępna dała tak niespodziewanie dobre wyniki. Sukces prezesa wpłynie na jego zarobki. Według danych, które każda spółka musi przedkładać Komisją Papierów Wartościowych i Giełd, dyrektor zarządzający Easterbrook dostanie 368% podwyżki – wzrost samej pensji podstawowej wyniesie 18%. Zakładając, że bezpośrednia decyzja prezesa dała 35% przyrost zysków – 18% skok wynagrodzenia

Towary luksusowe? Chińczycy trzymają się mocno

Wartość światowego rynku dóbr luksusowych, w skład którego wchodzą: przedmioty osobiste, samochody, jachty, odrzutowce, hotele, rejsy wycieczkowcami, meble, wykwintne jedzenie, wina i cięższe alkohole oraz - oczywiście - działa sztuki, była szacowana w 2015 roku na ponad 1 bilion dolarów. Sam segment luksusowych przedmiotów osobistych, crème de la crème branży, wyceniany jest na 250 miliardów dolarów, co oznacza, że potroił swój potencjał w ciągu ostatnich 20 lat. Jednak gros zeszło rocznych przychodów było spowodowanych osłabieniem się wartości europejskiej waluty. Według najnowszego raportu firmy Bain & Company Chińczycy są liderami zakupów marek luksusowych, dzierżąc 31% udziałów światowej sprzedaży towarów z najwyższej półki. Wyprzedzają w tym zakresie Amerykanów (24%) oraz Europejczyków (18%). Co ważne podkreślenia, chińscy klienci dokonują 80% zakupów podczas wycieczek zagranicznych, korzystając z silnej pozycji juana wobec walut regionu – japońskiego jena oraz koreańskiego

Indyjski retail idzie pod prąd

W mieście Nodia, znajdującym się na wschodnich przedmieściach stolicy Indii, New Delhi, otworzyła swoje podwoje dla konsumentów największa galeria handlowa. Moloch – budowany przez ostatnie osiem lat, kosztem ponad 300 milionów dolarów – ma powierzchnię 185 000 metrów kwadratowych, zamkniętą na 6-ciu kondygnacjach. Klientów klasy średniej, którzy są głównym celem centrum handlowego, kusi się dostępem do ponad 330 sklepów, restauracji oraz kin. Prestiż miejsca ma podkreślać obecność najważniejszych marek odzieżowych, jak H&M, Zara czy Gap. Przy czym H&M zainaugurował działalność największego w Indiach, czteropiętrowego salonu. Indie ogarnął szał budowania galerii handlowych. W rejonach stolicy kraju deweloperzy walczą o atrakcyjne działki, aby realizować plany budów świątyń konsumpcji. Na południu powstanie kolejna – wielkość sześciu boisk piłkarskich – za kwotę około 100 milionów dolarów. Do Indii ściągają inwestorzy z całego świata, licząc na bujny rozwój gospodarki, stawiają

Jednorożce coraz mniej warte

Z powodu niepewności na rynkach finansowych, spadków indeksów na amerykańskich parkietach i ogólnego, globalnego niepokoju o kondycję i kierunek, w którym zmierza światowa ekonomia, inwestowanie stało się sportem dla ludzi o silnych nerwach. Powyższe rozterki dotyczą przede wszystkim stabilnych rynków kapitałowych. Tymczasem w przypadku startupów, obawy i wątpliwości się multiplikują. Bieżący rok będzie z pewnością bardzo nerwowy dla firm z Doliny Krzemowej, finansowanie kulej, kolejne rundy są coraz niższe. Pracownicy, którzy do tej pory byli noszeni na rękach, doświadczają cięcia benefitów. Coraz częściej słyszy się o zwolnieniach. Sytuacja na giełdach nie zachęca do oferowania akcji poprzez rynek publiczny. Pesymizm branży nowych technologii zaczyna się udzielać inwestorom, którzy lokują kapitał w największe tuzy sektora: Ubara i Arbnb. W zeszłym tygodniu jeden z domów inwestycyjnych obniżył prognozy dla kilku największych startupów,w których ma udziały. Wspomniane już Uber i Air

Chiny a sprawa polska (ucieczka inwestorów)

Oficjalne stanowisko władz Państwa Środka uspokaja nastroje obywateli. Jest dobrze, kraj zmierza w zaplanowanym przez partię kierunku, nie ma powodów do obaw. Pomimo urzędowego optymizmu - spowolnienie trwa dalej. W I kwartale gospodarka rozwijała się w tempie 6,7 % w stosunku do analogicznego okresu z poprzedniego roku. To najniższy wynik od czasu Wielkiej Recesji z 2009. Jeśli nawet weźmie się pod uwagę, że oficjalne dane często rozmijają się z rzeczywistością, zakładany przez rząd zakres wzrostu PKB dla najnowszej pięciolatki, w przedziale 6,5 – 7%, jest poważnie zagrożony. Póki co jednak premier Li Keqiang, zapowiedział na konferencji, że to niemożliwe, aby tak duży kraj jak Chiny nie wyrobiły zakładanych poziomów wzrostu. Oczywiście zawsze będzie można sfałszować statystyki, gdy sytuacja będzie podbramkowa. Problemy z przekroczeniem zakładanych ram wzrostu gospodarczego mogą mieć konsekwencje propagandowe, ale ekonomia Chin musi się zmagać z dużo poważniejszym brakiem stabilizac

Najgorsze zawody w USA

Specjalistyczny portal, zajmujący się pośrednictwem pracy - CareerCast.com, zaprezentował zestawienie 10 najgorszych stanowisk pracy w 2016 roku. Serwis internetowy przygotował swój raport, przeglądając 200 zawodów pod kątem czterech kryteriów: środowiska pracy, dochodów, perspektyw na przyszłość oraz poziomu stresu. Poprzez środowisko pracy analitycy rozumieli czynniki fizyczne i emocjonalne, wpływające na wykonywanie pracy oraz tygodniową ilość przepracowanych godzin. Dochód to mediana zarobków oraz potencjał wzrostu. Perspektywy zdefiniowano jako przewidywany wzrost (lub spadek) ilości zatrudnionych w danym zawodzie w przyszłości, ale także szanse na wzrost wynagrodzeń. W przypadku stresu wzięto pod uwagę jedenaście czynników, między innymi konieczność podróżowania, terminowość wykonywania pracy czy konieczność kontaktów z klientami, w celu określenia, która profesja jest najmniej pożądaną. W pierwszej dziesiątce jest kilka ciekawych stanowisk. Otwiera ją strażak, czyli jedna z

Oszczędzić na podatkach jak korporacja

Raport opublikowany przez Oxfam pokazuje, że pod koniec 2014 roku, pięćdziesiąt największych firm amerykańskich, miało na rachunkach poza granicami kraju – bagatela – 1,8 biliona dolarów gotówki. To prawie trzykrotność PKB Polski w roku 2015 (590 miliardów dolarów). Liderem jest korporacja z Cupertino, która dysponuje 180 miliardami (blisko 13% całej puli), GE – 119 miliardami, zaś trzeci Microsoft – 108 miliardami. Wszystkie wymienione korporacje prowadzą na tyle znaczącą działalność poza Stanami Zjednoczonymi, że jest dla nich korzystniej trzymać kapitał na kontach zagranicznych. Ale nie jest to jedyny powód. Pieniądze przetrzymywane na kontach zagranicznych filii i oddziałów pomogły gigantom na obniżenie danin, odprowadzanych do fiskusa. Zamiast płacić 35% podatku korporacyjnego, obowiązującego w momencie sprowadzenia gotówki do Stanów Zjednoczonych, koncerny wolą stawkę 27%, zostawiając kasę tam gdzie jest. Co więcej mając duże pokłady kapitału za granicą, firmy biorą korzystne

Równe i równiejsi

Prawdopodobnie niewiele osób zwróciło uwagę, że 12 kwietnia obchodziliśmy Dzień Równych Płac. Jest to symboliczne święto, mające budzić w społeczeństwie świadomość, że kobiety zarabiają 80% pensji mężczyzn, zatrudnionych na podobnych stanowiskach. Jak donosi magazyn Forbes, dwie korporacje postanowiły szczególnie uczcić ten dzień, a jednocześnie zadbać o PR, anonsując osiągnięcia w zasypywaniu dziury w wynagrodzeniach. Kathleen Hogan - szefowa HR Microsoftu - ogłosiła, że panie zatrudnione w koncernie na terenie Stanów Zjednoczonych, zarabiają już 99,8 dolarów na każdą setkę, którą otrzyma mężczyzna pracujący na porównywalnym stanowisku. Z kolei Lori Matloff z Facebooka poinformowała, oczywiście postem zamieszczonym na stronach znanego portalu społecznościowego, że kobiety i mężczyźni otrzymują podobne zarobki za wykonywanie analogicznej pracy. Jest to podobno wynik zastosowanych przez korporację praktyk zrównujących wynagrodzenia. Niestety pani Matloff nie podała żadnych konkretnyc

Amerykański sen, to już tylko drzemka

Odsetek osób, które zarabiają dzięki ekonomi dzielenia się jest jeszcze znikomy. Według raportu Alana Kruegera (byłego doradcy ekonomicznego Baracka Obamy) oraz Larry’ego Katza stanowią one zaledwie 0,5% całej amerykańskiej siły roboczej, to znaczy ponad 800 000 osób. Nieistotna wydawałoby się wielkość nie przeszkadza w mówieniu o uberyzacji ekonomii niemal na każdym poziomie administracji krajowej. Liczni obserwatorzy rynku pracy przestrzegają, aby zmian w myśleniu o zatrudnianiu dokonywać już teraz, a nie czekać aż zaleje nas fala pracy na żądanie. Jednak podnosząc wrzawę nad marginalnym, ale - trzeba przyznać – medialnym zjawiskiem, można stracić z oczu dużo bardziej oczywistą zmianę amerykańskiego rynku zatrudnienia. Coraz większa ilość obywateli Stanów Zjednoczonych szuka okazji do zarobkowania w ramach alternatywnych form pracy. Mam na myśli wszelkie formy poza etatami, a więc pracowników tymczasowych, zatrudnionych na zlecenia czy za pośrednictwem firm outsourcingowych, niezale

Inwersja

4 kwietnia był bardzo istotną datą w amerykańskim kalendarzu gospodarczym. Na mocy nowych przepisów skarbowych został ograniczony proceder inwersji, dokonywany przez firmy ze Stanów Zjednoczonych. Istotą problemu były fuzje amerykańskich korporacji z podmiotami zagranicznymi, po których główna działalność pozostawała na terenie USA, ale centrala była przenoszona do kraju z niższymi podatkami. Wspomniane przepisy są tymczasowe, dlatego Departament Skarbu stara się je przepchnąć przez Kongres, aby jak najszybciej stały się obowiązującym prawem. Pierwszą ofiarą nowej legislacji stał się Pfizer, który planował przejęcie Allergana za bagatela 160 miliardów dolarów, w celu stworzenia najpotężniejszej firmy farmaceutycznej świata. Amerykańska korporacja, dzięki połączeniu, miała przenieść siedzibę z Nowego Jorku do Dublina, aby „zaoszczędzić” miliardy z tytułu należnych podatków. Już wiadomo, że transakcja została wstrzymana do wyjaśnienia bliżej niesprecyzowanych szczegółów prawnych. Szac

Tiry bez kierowców

Wszyscy już zapewne słyszeli o samojeździe Google’a, który pokonuje samodzielnie kolejne setki kilometrów, aby nauczyć się jeździć lepiej niż człowiek i wykluczyć kierowców z prowadzenia pojazdów. Google oraz Ford stawiają - póki co - na pojazdy osobowe. Tymczasem w Europie też przeprowadza się podobne eksperymenty, ale na inną skalę. Volvo, Daimler oraz Scania wysłały trzy zestawy tirów z trzech krajów, aby - pokonując tysiące kilometrów oraz kolejne granice - spotkać się w Rotterdamie. Ciężarówki brały udział w Europejskim Wyzwaniu Platooning Tirów, inaugurującym holenderską przewodnictwo w Unii. Stosując komunikację bezprzewodową trzy pojazdy jechały jeden za drugim – w sekundowej odległości nieosiągalnej, bez przykrych konsekwencji, dla zwykłych kierowców. Dzięki wifi tiry automatycznie dostosowywały prędkość i hamowanie. Korzyści z przewożenia w ten sposób towarów są wymierne – zmniejszenie zużycia paliwa o 15%, wyeliminowanie ludzkich błędów oraz ograniczenie zatorów. Dostosow

Korporacje strzegą światopoglądu

Pod koniec marca komentowałem wydarzenia z Georgii, której parlament stanowy przegłosował ustawę o wolności religijnej. W swym założeniach, nowe przepisy dawałoby między innymi osobom, które mają inne poglądy religijne, prawo do odmawiania na przykład rejestracji związków osób tej samej płci. W ramach protestu przeciwko podobnym rozwiązaniom, koncern Disneya zagroził zamknięciem swojego studia filmowego i rezygnację z kręcenia filmów w Georgii, jeśli gubernator stanu podpisze dyskryminująca ustawę. Przypomnę, że – nie zagłębiając się w merytorykę sporu – zastanawiałem się wówczas nad rolą korporacji, która wywiera presję ekonomiczną na władze ustawodawczą, regulująca kwestie światopoglądowe. Ostatecznie gubernator Deal ugiął się w obliczu krytyki i zawetował ustawę. Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało mi się, że mam do czynienia z odosobnionym przypadkiem. Pod koniec marca stan Karolina Północna przyjął ustawę, w ramach której – między innymi – nakazuje się osobom transpłciowym kor

Bezpieczna emerytura czy więzienie?

Według badań statystycznych przeciętna japońska emerytura wynosi 780 000 jenów rocznie (nieco poniżej 7 000 dolarów), zaś koszty utrzymania kształtują się na poziomie bliższym 9 000 dolarów. Matematyka jest nieubłagana, większość emerytów żyje poniżej progu ubóstwa. Nie stać ich na życie. Jakie jest wyjście z sytuacji? Okazuje się, że zaskakująco proste. Darmowe jedzenie, dach nad głową i nieograniczony dostęp do opieki medycznej zapewniają ... więzienia. Wszyscy, którzy oczekują taniej sensacji powinni spojrzeć na liczby. W 2001 roku osoby powyżej 60-ego roku życia dokonywały 20% kradzieży sklepowych. W 2014 odsetek wzrósł do 35%. Nie mówię o osobach, które przez nieuwagę zapomniały zapłacić za swoje zakupy. Aż 40% zatrzymywanych na kradzieży emerytów popełniało przestępstwa sześć i więcej razy rocznie. Nie ma mowy o przypadku - chodzi o czyste wyrachowanie. Większość zatrzymanych ma bardzo silną motywację. Te osoby nie wychodzą z domu by ukraść coś ze sklepu, ale żeby trafić do p

Ruletka płacy minimalnej

Stany Kalifornia oraz Nowy Jork przegłosowały solidarnie pod koniec marca podniesienie płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę dla wszystkich pracowników. Dzięki decyzji ustawodawców płace ponad 5,5 miliona kalifornijskich pracowników dokonają skoku o 24% w ciągu najbliższych 5-ciu lat. W chwili obecnej Kalifornia i Massachusetts zapewniają najwyższą minimalną stawkę godzinową ze wszystkich stanów - 10 dolarów. Płaca podskoczy do 10,5 dolara od 1 stycznia 2017, a potem będzie rosnąć po dolarze, aż do 2022. Ustalenie średniej dla całego stanu niepokoi naukowców z Uniwersytetu w Berkeley. Twierdzą oni, że nowe stawki godzinowe są dobre dla miast takich jak San Francisco, w których - z powodu bliskości Doliny Krzemowej - koszty życia wymknęły się spod kontroli. Jednak dla obszarów wiejskich wzrosty stawek godzinowych może doprowadzić do zwalniania pracowników i wzrostu bezrobocia. Dla porównania: około 14% zatrudnionych w Dolinie Krzemowej dostaje pensje poniżej obecnej stawki minimaln

Desktopy kontra urządzenia mobilne

Kupowanie przy pomocy smartfonów i tabletów jest coraz bardziej popularne. Większość handlowców zauważyła już zmianę trendu wśród kupujących i przekształca swoje witryny internetowe tak, aby stały się responsywne (czyli dobrze wyglądały – niezależnie od rodzaju urządzenia, z którego korzysta klient) albo tworzą oddzielne aplikacje. Najnowsze dane dostarczone przez comScore podpowiadają, że korzystający z urządzeń mobilnych spędzają na zakupach więcej czasu, niż desktopowe dinozaury, ale ... tu mała niespodzianka - wydają mniej pieniędzy. Konsumenci używający tabletów i komórek robią zakupy dłużej – 60%, niż ci, korzystający z komputerów stacjonarnych – 40%. Tym niemniej to desktopy generują 84% sprzedaży – blisko 80 miliardów dolarów rocznie. Analitycy spieszą z wyjaśnieniami, skąd się bierze taka dysproporcja. Otóż - podobno - klienci odkładają zakupy większych (i droższych) towarów - jak meble, sprzęt rtv – na spokojniejsze chwile. Podjęcie decyzji o kupnie sofy czy zestawu kina d