Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2016

Chińczycy przegrywają z robotami

Nie mam zamiaru śledzić postępów automatyzacji i być posłańcem złych wieści. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na światową tendencję w organizacji produkcji i usług, żeby nie czuć się później zaskoczonym. Foxxcon, chiński producent elektroniki dla takich potentatów rynku jak Apple, Samsung czy Microsoft, ogłosił, że planuje poważną redukcję w jednej ze swych fabryk w powiecie Kunshan, w prowincji Jiangsu. Pod nóż ma iść 60 000 miejsc pracy z obecnych 110 000. Powodem nie jest spadek zamówień, ale wzrost kosztów siły roboczej. Zwolnione miejsca pracy mają zostać zastąpione przez roboty. Takie informacje – powołując się na menadżerów zakładów – podaje South China Morning Post. Powiat Kunshan jest uznawany przez magazyn Forbes za najbardziej zaawansowany region w Chinach przez siedem kolejnych lat. Dochód roczny przypadający na głowę mieszkańca sięga 4 000 dolarów. Cała prowincja Jiangsu rozwija się dzięki ściągnięciu ponad 5 000 firm z Tajwanu, w tym wspomnianego już Foxxcona. Wspóln

Dochód podstawowy

Truizmem jest stwierdzenie, że dobrobyt społeczeństw oparty jest na pracy. Tymczasem ilość siły roboczej w krajach rozwiniętych spada, a wysokość dochodów pozostaje w stagnacji. Nie przeszkadza to w kontynuowaniu wzrostów gospodarczych. Miejsca pracy opuszczone przez ludzi zajmują maszyny - produkując lepiej, szybciej oraz taniej. Przed automatyzacją nie ma ucieczki, ale paradoksalnie nie ma też powodu, aby jej szukać. Człowiek od wieków robił wszystko, aby uniknąć ciężkiej, nudnej i powtarzalnej pracy. W przyszłości, dzięki zaawansowanym technologiom będzie to łatwiejsze, niż kiedykolwiek. Automaty bez słowa sprzeciwu przejmą nasze obowiązki. Otwartą kwestią jest, jakie zajęcia pozostawimy sobie i z czego będziemy się utrzymywać. Wizja świata post-pracy musi zostać oparta na zupełnie innych założeniach redystrybucji świadczeń i podatków niż dzisiejsze rozwiązani, a to może być trudne do przyjęcia dla środowisk konserwatywnych. Gwarantowany dochód podstawowy zapewnia każdemu przychód,

Czy Ameryka będzie znów wielka?

Nie bez przyczyny przytaczam hasło jednego z kandydatów do Białego Domu. Prognozy gospodarcze, dotyczące przyszłości Stanów Zjednoczonych, były ważnym elementem toczącej się walki o nominacje prezydenckie. Oczywiście nie były one tak spektakularne, jak pomysły z budową murów na granicach czy wysiedlaniem muzułmańskich mniejszości z Ameryki. Osią łączącą kandydatów przeciwnych obozów była odczuwalna wśród przeciętnych obywateli frustracja. Ludzie czują, że coś się zacięło w dobrze (?) działającej maszynce gospodarki. Dla wielu szok Wielkiej Recesji – bo taka jest oficjalnie używana nazwa kryzysu lat 2008-09 spowodowana upadkiem banku Lehmann Brothers – nie skończył się wraz z sygnałami ożywienia rynku, ale trawa do dziś. Z polskiej perspektywy, od czasu gdy weszliśmy do grona krajów kapitalistycznych, recesja pełni funkcję czarnego luda, mitycznej bestii, która skruszy nasz skromny dobrobyt. Z drugiej strony Atlantyku sprawy wyglądają inaczej. Cykle koniunktury, które są naturalne dla

Oksfordzka tolerancja

Żyjemy w czasach gdy bycie niepoprawym politycznie staje się symbolem, że posiada się własne poglądy. Mam wrażenie, że niektórzy politycy, ale także komentatorzy, zrobili z nieskrępowanego wyrażania opinii swoisty znak rozpoznawczy. Stwierdzenia, którymi kiedyś można było się podzielić w domowych pieleszach, w zaufanym gronie, trafiają obecnie na czołówki gazet czy stają się tematem debat w telewizyjnych studiach. Wydaje mi się, że taki mamy klimat - nieskrępowanego i bezrefleksyjnego werbalizowania ocen i twierdzeń, bez oglądania się na obowiązujące normy, no chyba że dojdzie do obrazy uczuć religijnych. Dobrym przykładem były popisy oratorskie ustępującego burmistrza Londynu, Borisa Johnsona, który w trakcie trwającej kampanii za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii nie wahał się porównać niemieckich wpływów na kształt Europy do hitlerowskich planów budowania superpaństwa. Równie mocno potrafi się wypowiedzieć prawdopodobny przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych - Donald Trump – na d

O amerykańskim długu nieco humorystycznie, bo piątek

W listopadzie zostaną przeprowadzone wybory w centrum Światowego Imperium. Ponieważ mowa jest o największej gospodarce globu, warto wiedzieć w jakim jest stanie. Okazuje się, że najbardziej ciąży jej przesadne zadłużenie zagraniczne. Dzięki powołaniu się na Prawo do Wolności Informacji, Bloomberg News dowiedział się w końcu jak wyglądają amerykańskie zobowiązania wobec Arabii Saudyjskiej. Okazało się, że sumy są zupełnie symboliczne, więc nie bardzo wiadomo czemu Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych ukrywał dane przez cztery dziesięciolecia. Całość zamyka się w kwocie 117 miliardów dolarów. Na dodatek dług topnieje. Od stycznia do maja ubyło 6%. Wspomniałem, że to niewiele i teraz, ktoś pomyśli, że się zgrywam, ale wcale nie. Chińczycy coś o tym wiedzą, bo mają na to dobre papiery –bony skarbowe i obligacje wyemitowane przez wspomniany już Departament. Nominalna wartość makulatury opiewa na 1,3 biliona dolarów. Gdyby ktoś kiedyś próbował argumentować, że Chińczycy są narodem mądry

W cieniu Panama Papers

Wraz z wyciekiem dokumentów zwanych potocznie Panama Papers, pojawiło się też sporo teorii spiskowych. Jedna z bardziej popularnych - głoszona między innymi przez rosyjskie media internetowe - sugeruje, że wszystko było sprawnie przeprowadzoną akcją CIA, mającą na celu rzucenie podejrzeń na możnych z całego świata, a także zdestabilizowanie sytuacji politycznej w niektórych krajach. Poszlaką – wskazującą na zaangażowanie amerykańskich służb specjalnych – jest mała ilość polityków oraz biznesmenów ze Stanów Zjednoczonych obecna w ujawnionych materiałach. W sprawie Mossack Fonseca, wykrytej dzięki międzynarodowemu śledztwu dziennikarskiemu, najważniejszym elementem układanki jest tajemnica handlowa. Gdy pojedyncze osoby lub firmy chcą ukryć swoje aktywa, przenoszą ją do spółek zewnętrznych, które pozwalają zatuszować tożsamość prawdziwych właścicieli, zatrudniając podstawionych menadżerów. Władze spółek-widm – co jest częstą praktyką w rajach podatkowych – nie muszą ujawniać organom pod

Uber zarabia na oszczędnościach

W zeszły weekend polskie media zalały artykuły, absolutnie niesponsorowane przez Ubera. Mogliśmy się z nich dowiedzieć, jak osamotniony menadżer rozkręcał działalność światowego lidera zjawiska zwanego ekonomią dzielenia się (ang. sharing economy). Mieliśmy opowieści o ludziach, którzy będąc na długoletnim bezrobociu dostali szansę na pierwszą od lat pracę (podkreślam słowo: pracę). O fleciście z Filharmonii Narodowej, który ratuje domowy budżet podwożąc pasażerów i – oczywiście – wisienkę na torcie. Historię 50-cio letniej pani Haliny, tak urzekającą, że aż menedżer musiał jej poświęcić dodatkowy czas po spotkaniu, gdyż tak wzruszyła go niedola kobiety. Ale Uber dał radę i pomógł wszystkim. Gratuluje działowi public relation, ale czas aby odczarować ściemę. W tym celu przenieśmy się do Stanów Zjednoczonych. Pomysł Ubera, aby zrezygnować z zatrudniania kierowców, a dawać zarobić podwykonawcom, jest majstersztykiem i przynosi spore pieniądze... Uberowi. Operator aplikacji, świadcząc

Markowe nie zawsze ma najwyższą jakość

Niektóre artykuły mimo, że posiadają renomowaną markę ustępują pod względem precyzji wykonania, użyteczności czy wyglądu, mniej rozpoznawalnym wytworom konkurencji. Każdy z nas może podać kilka podobnych przykładów. Nie wszystko złoto co się świeci, lubiły mówić nasze babki. Niby jest to prawda stara jak świat, ale nieodmiennie zaskakuje gdy zacznie się porównywać niektóre zestawienia towarów lub producentów. A przecież w dzisiejszych czasach wszystko jest towarem, nawet edukacja. Dlaczego by więc nie porównać producentów wiedzy, czyli szkoły wyższe? Na początku maja wysoko nakładowy brytyjski dziennik The Times opublikował Światowy Ranking Wyższych Uczelni. Jest to zestaw najlepszych uniwersytetów pilnie obserwowany przez studentów, grono akademickie, a także rządy. Wraz z listą szkół wyższych, które osiągają najlepsze wyniki edukacyjne, dziennikarze ułożyli też listę, tych, które mają najwyższy prestiż. Jak łatwo się domyślić oba zestawienia nie pokrywają się ze sobą. Wnikliwym obs

Wyciek z Facebooka może go położyć na łopatki

Politycy często zarzucają mediom, że są one stronnicze i wypaczają obraz prowadzonych przez nich działań. Często pada argument, że wolna prasa jest instytucją zaufania publicznego i jako taka powinna dążyć do obiektywizmu, przy przekazywaniu informacji. Obłuda tego typu stwierdzeń powinna wzbudzać powszechne oburzenie, wiadomo przecież nie od dziś, że działacze polityczni, to chodzące wzory z Sevres obiektywizmu. Facebook został oskarżony przez swoich byłych pracowników, że algorytm kształtujący wiadomości ukazujące się na stronach serwisu społecznościowego odrzuca poglądy konserwatywne, a promuje liberalne. Dodatkowo korporacji Zuckerberga zarzuca się, iż ukrywa posty, jeśli dotyczą one jej samej. Prezes Facebooka traktuje pomówienie bardzo poważnie i ogłasza przeprowadzenie wewnętrznego dochodzenia, aby sprawdzić integralność systemu kształtowania wiadomości. Zuckerberg zapewnia, że w razie wykrycia nieprawidłowości w zasadach, którymi kieruje się medium społecznościowe, zostaną po

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Wreszcie się doczekałem. Przeglądając internet wielokrotnie natrafiam na artykuły – ba sam je piszę – wygłaszające potrzebę i zalety comiesięcznej pensji płaconej przez państwo. Tym bardziej cieszy mnie tekst opublikowany na Quartz’u, autorstwa Allison Schrager. Przede wszystkim – pomijając własne doświadczenia – Allison nie zgadza się z opinią, że istnieją „gówniane prace” (określenie Davida Graebera z London School of Economics), które w swej zasadzie są bezcelowe: aktuariusze, przedstawiciele public relation czy telemarketerzy. Usprawiedliwienie, że duża część stanowisk nie odpowiada ludzkiej kreatywności, nie powinno być punktem wyjścia do przeniesienia wszystkich na garnuszek państwa. Obawa przed robotami, które zagarną większą część stanowisk pracy łączy się – w przypadku zwolenników dochodu podstawowego – z chęcią ograniczenia ubóstwa, wyrównania przychodów oraz uwolnienia ludzkiej kreatywności. Allison Schrager próbuje zmierzyć się z powyższymi tezami. Na początek – automatyz

Gdzie diabeł nie może tam drona pośle

Niewinna wydawałoby się zabawka, którą można kupić 8-mio lub 9-cio latkowi na pamiątkę komunii jest jedną z bardziej poważnych zmian technologicznych początku XXI wieku. Dron – bo o nim będzie mowa – stał się bohaterem raportu PwC, opublikowanego trzy dni temu. Poważni konsultanci nie mają póki co pilniejszych prac, więc poszli do parku i po puszczeniu kilku dronów – doszli do ciekawych konkluzji. Okazuje się, że latające urządzenie może być wykorzystywane w wielu branżach gospodarki od rolnictwa, aż po produkcję filmową. Szacuje się, że rynek usług biznesowych z wykorzystaniem dronów jest wart, bagatela, 127 miliardów dolarów. Przemysłem z najlepszymi perspektywami użycia dronów powinna być szeroko rozumiana infrastruktura – sektor energetyczny, kolejowy, a także wydobycia i przesyłu ropy oraz gazu. PwC szacuje jego potencjał na 45 miliardów dolarów, co oznacza zastąpienie bieżących usług i pracy ludzi. Drony są naturalnym wsparciem monitoringu w czasie rzeczywistym – co jest isto

Chiny. Ile kroków do kryzysu?

Skala potencjalnych problemów chińskiej gospodarki jest ogromna. Sektor bankowy Państwa Środka jest największy na świecie. Jego aktywa w wysokości 30 bilionów dolarów, stanowią 40% światowego PKB. Niech Was jednak nie zmyli magia wielkich liczb, gdyż nie kryją one żadnej potencjalnej siły. Dominacja chińskiej branży finansowej jest bezdyskusyjna. Cztery najpotężniejsze światowe przedsiębiorstwa to banki: Industrial and Commercial Bank of China (ICBC), China Construction Bank (CCB), Agricultural Bank of China (ABC) oraz Bank of China (BoC). Wspomniane instytucje finansowe mają w sumie blisko 12 bilionów dolarów w aktywach (głównie kredytach). Jednak to nie one stanowią najbardziej realne zagrożenie. Lata chińskiej prosperity znacznie wzbogaciły dużą część społeczeństwa. W tym samym czasie banki były skupione na udzielaniu niskooprocentowanych kredytów państwowym firmom budującym infrastrukturę, zostawiając drobnych przedsiębiorców samym sobie. Uzyskanie pożyczki na budowę nowego domu

Sztuczna Inteligencja będzie się uczyć sama

Jakkolwiek złowieszczo by to nie brzmiało roboty muszą się uczyć bez nadzoru, aby odwzorować ludzki sposób poznawania świata. Tak jak dzieci, które 90% wiedzy czerpią dzięki badaniu otoczenia i interakcji z nim, automaty – aby móc sprostać wygórowanym zadaniom – muszą podążyć tą samą drogą. Badania prowadzone na CMU (Carnegie Mellon University) jest odejściem od ustalonych praktyk nauczania Sztucznej Inteligencji, polegających na korzystaniu z algorytmów kształcących roboty. Automat, w tym przypadku robot Baxter, – tak jak dzieci – ma mieć swobodę eksperymentowania z obiektami, które będą pchane, uderzane i chwytane. W tym samym czasie robot nie będzie biernie obserwował zachodzących interakcji, ale zapamiętywał reakcję przedmiotów na własne działanie. Ramię Baxtera zostanie zaprogramowane na uczenie się podstawowych ruchów przez interakcję pod wieloma kątami z setką różnych obiektów. Według prowadzących eksperyment naukowców, profesorów Yong-Lae Parka i Abhinava Guptę, powinno to dać

Wszyscy chcą autonomiczne samochody

General Motors oraz Lyft ogłosili wspólny plan testowego wykorzystania samojazdów jako środka transportu w jednym z miast Stanów Zjednoczonych. Obie firmy deklarują, że projekt wystartuje w ciągu roku.  Samochodowa flota Lyfta będzie złożona z Chevroletów Bolts. Jest to wynik styczniowej inwestycji GM wysokości 500 milionów dolarów w spółkę świadczącą podwożenie na żądanie. Koncern samochodowy postawił mocno na technologie przyszłości. Wcześniej kupił startup Cruise, który rozwijał technologię samoporuszających się pojazdów. Uruchomił usługę Maven, polegającą na pożyczaniu samochodów do krótkich przejażdżek. Przejął konkurenta Lyfta i Ubera, Sidecara. GM pilotażował też program wynajmu samochodów dla kierowców Lyfta, Express Drive. Projekt współpracy GM z Lyftem zakłada, że początkowo w każdym pojeździe będzie siedział kierowca, który ma –w razie niebezpieczeństwa – przejąć kierownicę. Lyft przygotowuje aktualizację swojej aplikacji, dzięki której klienci będą mogli wybrać czy wolą p

Zawracanie kijem Wisły

W trakcie wyborów parlamentarnych czy prezydenckich kandydaci lubią pojechać „w teren” i naobiecywać lokalnym społecznościom czego to oni nie zrobią dla ich dobra. Bardzo często zobowiązanie dotyczy przywrócenia miejsc pracy w upadłej czy przeniesionej do innego kraju fabryce. Czy to Stany Zjednoczone czy Polska obietnice te są bez pokrycia, ale nic nie kosztują, a jakieś głosy zawsze wpadną. Spróbuję pokazać na przykładzie, a jakże amerykańskim, dlaczego pewne tematy są zamknięte i jak to mówią nasi południowi sąsiedzi „to se ne vrati”, co my tłumaczymy, że stare czasy już nie wrócą, a oni – że się nie opłaca. Sektor wytwórczy w Stanach Zjednoczonych skupia obecnie około 12 milionów miejsc pracy. Jeszcze w 1979 roku fabryki zatrudniały 19 milionów Amerykanów. W ciągu lat 80-tych i 90-tych branża straciła 2 miliony stanowisk. Gwałtowniejsze spadki były związane z pęknięciem bańki dot comów na początku XXI wieku, gdy pracę straciło 3 miliony osób oraz Wielka Recesja lat 2008-09, gdy z

Fundusze hedgingowe mają zadyszkę

Powiedzieć, że zarządzający funduszami hedgingowymi są biedni, to przesada. Ale po ludzku jest mi ich szkoda. Tak się okropnie męczą, aby pomnożyć majątki najbogatszych, a spotyka ich tylko niewdzięczność. Według firmy badawczej Eurekahedge, fundusze headingowe – jako klasa aktywów inwestycyjnych - w pierwszym kwartale 2016 rok straciły 0,4% wartości. To oczywiście jeszcze nie jest finansowa katastrofa, ale dla porównania - mniej majętni i wyrobieni inwestorzy mogli wykupić udziały w prostym funduszu, który odzwierciedla skład indeksu S&P 500 i zarobić 1,4%. Skromnie, ale jednak na plusie. Gdyby jacyś zagraniczni inwestorzy postanowili ulokować kapitały na naszym parkiecie, w pierwszym kwartale otrzymaliby solidne 9,9% wzrostu. Klienci funduszy headingowych zauważyli rzecz jasna, że z ich portfelami dzieje się coś niepokojącego. W rezultacie mogliśmy być świadkami największego odpływu środków od czasu Wielkiej Recesji. W pierwszym kwartale umorzono jednostki za blisko 15 miliardó

Kobiety w zarządach. Parytety działają

Ilość kobiet na najwyższych szczeblach europejskich spółek wciąż się powiększa. Obecnie w 734 największych przedsiębiorstwach notowanych publicznie panie piastują 23% miejsc w zarządach. Jeszcze w 2007 roku ten odsetek wynosił 11%. Liderem jest Islandia, gdzie kobiety mają 44% posad kierowniczych. Na podium są jeszcze Norwegia – 39% i Francja – 36%. Największa gospodarka kontynentu – Niemcy – dociągają do 26%. Istnieją dwie szkoły wprowadzania zmian społecznych: ewolucyjna i rewolucyjna. Pierwsza stawia na powolne dostosowanie, promowanie nowych postaw poprzez kampanie społeczne czy stosowanie zachęt. Drugie podejście stawia na szok. Legislatorzy przygotowują nowe przepisy i dają skończony okres czasu na jego wdrożenie. Liderzy dostaną nagrody. Na opornych czekają kary i sankcje. W 2003 roku Norwegia - jako pierwszy kraj europejski - wprowadził wymóg, aby przynajmniej 40% miejsc w kierownictwie spółek publicznych było obsadzane przez kobiety. Sankcją było rozwiązanie zarządu. W ślady

Theranos wytacza krew inwestorom

Elizabeth Holmes została jedną z najmłodszych miliarderek dwa lata temu. Jej majątek wyceniano na 4,5 miliarda dolarów, dwa razy tyle był warty założony przez nią w wieku 19-tu lat startup, Theranos. Cały pomysł zasadzał się na wykorzystaniu małej ilości krwi pobranej z palca pacjenta, w celu dokonania kompleksowych badań analitycznych np. poziomu cholesterolu czy hormonów tarczycy. Miał to być rewolucyjny sposób na uproszczenie i skrócenie obecnych procedur medycznych. Idea pobudziła umysły i portfele Ameryków. Holmes zaczęła gościć na okładkach magazynów Forbes i Fortune. W radzie nadzorczej Theranos zasiadały tak znane postacie jak: Henry Kissinger, były sekretarz stanu USA czy William Perry, były sekretarz obrony USA. W styczniu dochodzenie wszczęte przez amerykańskie organ regulacyjne - Centers for Medicare & Medicaid Services (CMS) - wykazało rażące różnice w próbkach krwi pobranych od tych samych pacjentów metodą Theranosa i tradycyjną dożylną. Dodatkowo swoje śledztwa rozp