Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

"Gen przedsiębiorczości"

Żyjemy w epoce kultu przedsiębiorcy. Nazwiska takie jak: Jobs, Zuckerberg, Musk, Branson, Bezos, Musk czy Gates poruszają wyobraźnię młodych ludzi na całym świecie. Szukają oni magicznej formuły lub charakterystycznego zestawu cech, które prowadzą do sukcesu. Bycie przedsiębiorcą jest w modzie, studenci amerykańskich uczelni coraz częściej przedkładają własną drogę kariery nad lukratywne posady na Wall Street. Co jednak najczęściej wymyka się uwadze młodych przedsiębiorców, to fakt, że niemal każdy z podziwianych biznesmenów ukończył porządną uczelnię, zdobył własne – lub wykorzystał rodzinne – znajomości, a w końcu – i to jest najważniejsze – miał dostęp do wolnych środków finansowych. Potocznie wydaje się, że przedsiębiorcy powinni posiadać skłonność do ryzyka, za to między innymi są podziwiani. Jednak gdy się prześledzi biografie największych gwiazd biznesu, że mieli oni dość łatwy dostęp do pieniędzy, które pozwalały ryzyko podjąć. I to jest ich główna zaleta. Łatwiej kreślić śmi

Startupy: Dynamika a udziały

Podróże kosmiczne oraz inwestycje w bitcoina, to dwie z czterech najszybciej rozwijających się branży gospodarki, którymi zainteresowane są firmy startupowe. Co ciekawe obie gałęzie przemysłu - podbój kosmosu oraz bicie własnej waluty - były do tej pory zmonopolizowane przez przedsiębiorstwa państwowe. Od 2012 roku dynamika wzrostu inwestycji na budowę pojazdów kosmicznych wynosiła 141%, na budowę magazynów do przechowywania rupieci (znane z programów „Aukcje w ciemno”, „Storage Wars” czy „Łowcy okazji”) - 145%, na aplikacje do udostępniania zdjęć w internecie - 150%, a na wirtualną walutę – bitcoina – 151%. Oczywiście wzrosty procentowe inwestycji niewiele mówią. Wszystkie wymienione powyżej obszary gospodarki podwajały corocznie swoją kapitalizację od 2012 roku. Jednak realne znaczenie wymienionych branż w strumieniu gotówki, która płynie do starupów jest niewielkie. W firmach związanych z produkcją i wykorzystaniem bitcoinów zainwestowano zaledwie 1,8 promila wszystkich środków pie

Chińskie misie

Wiem, że z naszej żabiej perspektywy, to co się dzieje na drugiej półkuli stanowi temat drugorzędny, chyba że w pekińskim zoo urodzi się dwugłowa panda. Tymczasem świat finansów nie żyje kłopotami Grecji i strefy Euro, ale silną przeceną chińskiej giełdy. Od szczytów z połowy czerwca indeksy tamtejszych giełd osunęły się już o 30%, zrównując się z poziomami kwietniowymi. Pierwotne spadki można było uważać za korektę, która – swoją drogą – należała się rozgrzanemu rynkowi. Tyle że zarówno skala zjawiska, jak również długość jego trwania zmusza do niepokoju. Władze największej fabryki świata już od początku roku zachęcały swoich obywateli, aby lokowali pieniądze w akcjach spółek rodzimych oraz tych notowanych w Hong Kongu. Presja była bardzo silna, chciano w ten sposób oderwać inwestorów od rynku nieruchomości, który przeżywał swoją zadyszkę. Wiadomo nie od dziś, że gdy państwo zaczyna mieszać w tak delikatnej materii jak oszczędności obywateli, szybko wszystkim zrzedną miny. Oto co chi

O klasie średniej

Klasa średnia jest najważniejszą siłą w społeczeństwie kapitalistycznym i demokratycznym. Posiada stosunkowo niewielkie majątki oraz oszczędności, ale to dzięki jej stabilnej pracy możliwe jest sprawne działanie mechanizmów rynkowych i politycznych. W Stanach Zjednoczonych klasa średnia jest obiektem umizgów Demokratów oraz Republikanów. Oba bloki polityczne wiedzą doskonale, że zrównoważona i bezpieczna finansowo grupa stanowi bardzo pożądany blok potencjalnych wyborców. Tymczasem najnowsze badania Pew Research Center pokazują, jak mało wiadomo o najważniejszej grupie społecznej USA. Przede wszystkim, niemal 90% Amerykanów uznaje siebie za klasę średnią, dzieląc się pomiędzy wyższą, niższą i właściwą. Sam fakt, że 9/10 społeczeństwa zalicza się najbardziej państwotwórczej grupy powinno budzić optymizm, jednak skala zjawiska wydaje się przytłaczająca, zważywszy jak wiele może dzielić wyższą klasę średnia od niższej. Dużo gorzej obraz klasy średniej rysuje się pod względem finansowym.

Jesteśmy panami destrukcji

Istnieje szeroko podzielana idea, że żyjemy obecnie w epoce geologicznej - zwanej Antropocenem - najkorzystniejszej dla naszego gatunku. Uczeni z różnych zakątków świata są zgodni, że początkiem nowego okresu jest możliwość wywierania przez człowieka presji na otaczające go ekosystemy. Ci sami badacze nie są jedynie zgodni, w którym roku umiejscowić zaranie epoki. Jedni głosują za początkiem XVII wieku, kiedy rozpoczęło się kolonizowanie Ameryk, inni optują za narodzinami rewolucji przemysłowej w XIX wieku, kolejni stawiają na rok 1964, w którym ludzie zrozumieli zagrożenie związane z testowaniem broni termonuklearnej. W najnowszym numerze magazynu The Anthropocene Review, grupa naukowców przedstawiła pogląd, że zamiany na ziemi dramatycznie przyspieszyły po II Wojnie Światowej. Wówczas nastąpił gwałtowny wzrost zanieczyszczenia powietrza dwutlenkiem węgla, zmniejszyła się różnorodność biologiczna oraz doprowadzono do zakwaszenia oceanów. Wszystko to wydarzyło się dzięki rozwojowi tec

Benefity po amerykańsku

Amerykańskie firmy starają się ze wszelkich sił, aby uatrakcyjnić proponowane pracownikom wynagrodzenia. Stowarzyszenie Menadżerów Zasobów Ludzkich (Society of Human Resource Managers) zleciło badanie (obejmujące ponad 400 firm), które odkryło zwiększenie różnorodności oferowanych świadczeń dodatkowych. Listę otwierają tanie, ale atrakcyjne gadżety fitnessowe, a zamykają bardziej kosztowne, jak spłaty kredytów studenckich pracowników. Trudno w jednym artykule ując różnorodność oferowanych rozwiązań. Oczywiście wciąż popularna jest opieka medyczna i dentystyczna. Podobnie jest z możliwością uczestniczenia w ćwiczeniach (siłownie, baseny, korty) czy dbanie o zdrowie i samopoczucie w spa. Jeśli chodzi o odkładanie pieniędzy na przyszłość, firmy oferują dodatki do emerytur. Wśród zachęt dominują ubezpieczenia na życie oraz możliwość korzystania z parkingu. Do klasycznych dodatków zaliczają się płatne wakacje. Jednak niektóre z benefitów są co najmniej zaskakujące. Od 2011 roku rosnącą p

Przestępna sekunda

Niby wiadomo, że czas to pieniądz, i że każda sekunda się liczy. Na przykład: ile sekund upłynęło od 1 stycznia 1972 roku? Cóż odpowiedź wydaje się trywialna. Mnoży się liczbę lat przez liczbę dni w roku (trzeba pamiętać o latach przestępnych) przez liczbę godzin na dobę przez liczbę minut w godzinie i na koniec przez liczbę sekund w minucie. Wynik? 1 371 600 000 sekund do północy 30 czerwca 2015. Sprawdźcie sami, powinno wyjść tyle samo. Wszystko świetnie – poza wynikiem. Na pewno zapomnieliście o przestępnych sekundach. A przybyło ich od 1 stycznia 1972 roku aż 26! Problemy wynikają z paradoksu definicji czasu, która jest przestarzała jak na nowoczesne metody jego pomiaru. Atomowe zegary, które perfekcyjnie wyznaczają nam godziny, minuty i sekundy, mają jedną wadę nie są idealnie zgodne z wahającą się prędkością obrotów Ziemi.  W ten sposób – co pewien czas - powstaje dodatkowa – przestępna sekunda.  I właśnie dziś o północy, aby uniknąć perturbacji na rynkach finansowych, dodano b