Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017

Automatyzacja zabierze miejsca pracy? Tak, ale koledze...

Przyszłość bez pracy czyli braku zajęcia, za które będziemy uzyskiwać wynagrodzenie, powinna spędzać sens z powiek milionów ludzi. No dobrze, zapewne duża część z tego „miliona” nie ma świadomości nadchodzących zmian. Inni są skupieni na „tu i teraz”, nie mając czasu na wymyślanie sobie przyszłości. Poza tym człowiek – tak naprawdę – jest wyjątkowo ułomny w wymyślaniu perspektyw na następne lata. Może ujmę to inaczej. Projektujemy różne wizje, analizujemy możliwe scenariusze, ale nasze projekcje wynikają z dnia dzisiejszego oraz przeszłego doświadczenia. Niezwykle trudno jest wymyślić jutro diametralnie różne od dziś . Nawet w narracji, którą się posługujemy, opisujemy przyszłe przedmioty, nadając im cechy znajomych nam już urządzeń czy – w przypadku możliwych zdarzeń – odnosimy się do wydarzeń znanych nam z przeszłości Mimo, że nie wiemy jaka będzie wyglądać jutro , w szerszej perspektywie, możemy - z wielu obecnie biegnących procesów - spodziewać się jego przybliżonego kształtu .

Powszechny jak milioner

Dawno, dawno temu, jeszcze w poprzednim wieku, bycie milionerem było czymś wyjątkowym . Na przykład przez niemal całe lata 80. XX wieku odsetek gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych, które mogły się pochwalić majątkiem przekraczającym 1 milion był w miarę stały i oscylował poniżej 3% ogółu . Ćwierć wieku obowiązywania doktryny neoliberalnej później, bycie milionerem nie jest już niczym nadzwyczajnym. Według obliczeń Banku Rezerw Federalnych za rok 2016 odsetek gospodarstw domowych o majątku netto powyżej miliona dolarów wynosi 12%. Według ekonomisty z Uniwersytetu Nowojorskiego, Edwarda Wolffa, liczba milionerów zaczęła lawinowo mnożyć się po roku 1995 , aż po Wielką Recesję lat 2008-12, aby ponownie powrócić na ścieżkę wzrostową. Przyrost liczby osób najbogatszych jest pokłosiem gwałtownego wzrostu nierówności , która nastąpiła po zmianach podatkowych oraz sposobie działania gospodarki na przełomie lat 70. i 80. XX wieku. Przepaść pomiędzy klasą średnią (o zarobkach roczny

Płaca życiowa

Problem uzyskiwania przez pracowników płacy życiowej , czyli takiej, która zapewnia poziom egzystencji, odpowiadający godności człowieka, jest ciągle żywy . Dotyczy zresztą nie tylko krajów nisko uprzemysłowionych , które budują swoją przewagę konkurencyjną na taniej sile roboczej. Również w gospodarkach rozwiniętych istnieją stanowiska, z których uzyskane pensje nie pozwalają na przeżycie od wypłaty do wypłaty. W Stanach Zjednoczonych nazywa się takie zajęcia McJobs i nie są one zarezerwowane jedynie dla pracowników fastfoodów. Swojego czasu przez media przetoczyła się krytyka największego amerykańskiego detalisty , sieci handlowej Walmart , której pracownicy – mimo posiadania etatów – musieli korzystać z pomocy społecznej, aby powiązać koniec z końcem. Fala oburzenia nie dotyczyła wysokość pensji wypłacanych przez giganta branży retailowej, ale faktu, iż Walmart faktycznie subsydiował swoją działalność, zmuszając zatrudnionych do korzystania z pomocy państwa . Sytuacja w kraja

Czarna dziura globalnej wymiany handlowej

Z faktu, że duże międzynarodowe korporacje utkały – często jedynie ze względów fiskalnych – misterne struktury współzależności ze spółkami-córkami, wynikają ciekawe konsekwencje . Publikowane – już niemal cyklicznie – dokumenty, z Panamy czy innego Raju, odkrywają przed czytelnikami alternatywny obraz światowej gospodarki. Zasadne wydaje się postawienie pytania : czy jesteśmy w stanie narysować prawdziwy obraz handlu międzynarodowego? . Z powodów praktycznych jest to dość istotne zagadnienie. Kwestia wymiany handlowej , a więc posiadanie nadwyżki w kontaktach z jednymi krajami czy deficytu z innymi, kreuje obraz potęgi gospodarczej danego państwa . Sieć zależności daje wiele radości, śledzącym jej kompleksowość, statystykom, a także – dużo mniejszą   przyjemności – studentom nauk ekonomicznych, którzy mają pecha zdawać egzamin z zagadnień światowego handlu. Wiele jednak wskazuje, że trud jednych i drugich idzie na marne. Ekonomista Daniel Haberly z Uniwersytetu w Sussex twierdzi, że

O tym, jak prezydent Trump kijem rzekę zawracał

Bycie charyzmatycznym politykiem , który potrafi sprawiać wrażenie, że umie nagiąć rzeczywistość do swoich potrzeb – to jedno . Ale przekuć oczekiwania współobywateli w czyn, to zupełnie inna sprawa . Szczególnie gdy walczy się z rynkiem. Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej Donald Trump grzmiał z mównicy, że nieudolni politycy w Waszyngtonie, tworzą przepisy, które pozwalają na ucieczkę dobrych miejsc pracę zagranicę. W ramach swojego programu naprawy „America First” obiecał, że zatrzyma amerykańskie firmy przed opuszczeniem kraju, a także zapewni obywatelom Stanów Zjednoczonych godziwe stanowiska pracy. Wedle jego własnych słów „wobec przedsiębiorców uciekających z produkcją z kraju, muszą być wyciągane konsekwencje”. Wbrew buńczucznym hasłom, rzeczywistość jest nieubłagana . Organizacja pozarządowa - Good Jobs Nation – alarmuje, że administracja prezydencka nie zrobiła nic, co by zatrzymało lub chociaż spowolniło outsourcing siły roboczej. W opublikowanym kilka dni temu