Dostawca pizzy? Zautomatyzowany!

Istnieje przekonanie, że postępująca automatyzacja miejsc pracy pozbawi zatrudnienia kilka milionów ludzi. Naukowcy mnożą teorie co do „bezpiecznych” stanowisk. Jeszcze jakiś czas temu twierdzili na przykład, że nie da się przejąć posady psychologa, gdyż komputerowi brak odpowiedniej empatii. Szybko jednak okazało się, że pacjenci bardziej niż ludzkie podejście cenią sobie trafną diagnozę oraz ... brak osądu moralnego swoich czynów, którego bali się w gabinetach specjalistów. Mit unikalności zawodu psychologa upadł.

Inna koncepcja przyszłości zakłada rozdwojenie się rodzajów prac (jakżeż my lubimy proste układy dwubiegunowe!). Naukowcy doszli do wniosku, że z rynku pracy zniknie większość „środkowych” miejsc pracy. Pozostaną jedynie posady wysoko wykwalifikowanych inżynierów – demiurgów, którzy swoimi czynami będą kształtować losy społeczeństwa oraz – nisko płatne prace, których nie opłaca się automatyzować, np. sprzątacza, kelnera czy dostawcy pizzy.

I znów okazało się, że rzeczywistość prześciga wąskie spojrzenie futurologów. 17 marca, australijski oddział Domino’s Pizza z Brisbane, testował dostarczanie pizzy za pomocą przerobionego robota wojskowego, DRU. Jest to początek współpracy pizzerii oraz startupu Marathon Robotics, w celu przejęcia dużej części dystrybucji przez zautomatyzowane jednostki.

DRU (Domino’s Robotic Unit) wykorzystuje dane z GPS’a Domino’s, aby przejść z restauracji do domu klienta, poruszając się po chodnikach, ścieżkach rowerowych czy parkowych alejkach. Dzięki laserowym czujnikom, robot ocena zagrożenia na drodze i aktualizuje trasę, aby uniknąć kolizji. Szybkość nowego rodzaju dostarczyciela to 20 km/h, co nie jest może zawrotną prędkością, ale jak na rodzaj dróg, którymi porusza się DRU, wydaje się wystarczająca. Po przybyciu pod wskazany adres, robot czeka, aż uprawniony odbiorca wstuka kod i odbierze ciepłą pizzę i chłodne napoje.

Pierwsze kroki DRU są obiecujące. Robot miał już swoją prezentację medialną i przepracował cały dzień. Zarówno Domino’s jak i Marathon Robotics zakładają, że wstępne testy potrwają jeszcze pół roku, a potem w ciągu dwóch lat rozpoczną programy pilotażowe w różnych lokalizacjach na całym świecie.

 

Prezes Dommino’s Pizza Don Meij uspokaja, że w odróżnieniu od pizzy miejsca pracy dla ludzi nie zostaną szybko pożarte. Don może mieć rację. Robot pizzy nie ugryzie – w końcu przewozi ją w swoim „brzuchu”. Co do miejsc pracy, wiadomo: pożyjemy – zobaczymy. Oglądając film z obecnych prób robota DRU można śmiało założyć, że jeszcze długo będzie miał problem ze schodami czy wysokimi krawężnikami. Tylko, że automat nie musi od razu zabrać wszystkich miejsc pracy. Na początek wystarczy te 80%, które najłatwiej zastąpić. Potem trzeba będzie wyprodukować bardziej skomplikowanego robota.
Jak zwykle wszystko rozstrzygnie ekonomiczna opłacalność, jeśli producent pizzy uzna, że taniej jest korzystać z maszyn, nic nie powstrzyma branży przed automatyzacją.

  

Innym ciekawym zjawiskiem, które można było zaobserwować w Warszawie w bieżący weekend, była luddyczna akcja stołecznych taksówkarzy przeciwko kierowcom Ubera. Szykany, oblewanie pojazdów cuchnącymi płynami, zastraszanie. Cała gama zachowań, wyrażających frustrację wobec postępu technologicznego. Fala intrnetowego hejtu wylała się na taryfiarzy.

Rozumiem złość taksówkarzy. Dla nich jeżdżenie samochodem to zawód. Z tego się utrzymują, płacą ubezpieczenia i podatki. Uberowcy biorą pasażerów z doskoku. Nie obowiązują ich reguły podmiotów gospodarczych. Mogą oferować dumpingowe ceny. Nie płacą podatków, nie odprowadzają składek. Ich doraźny zarobek niszczy rynek przewoźników, obniżając zarobki całej branży.
Ktoś powie, że to w porządku. Pasażerom powinno zależeć na tanim transporcie. Pewnie tak, tylko czy to nie jest przypadkiem wyścig do dna?
Czy prowadząc swoją działalność, wiedząc gdzie jest próg opłacalności, z radością przywitalibyśmy kogoś, kto – dla rozrywki – oferuje niższe stawki, podbierając klientów i uszczuplając zarobki? Reguły gry mówią, że przedsiębiorca płaci ZUS i podatki. Być może powinniśmy dyskutować na temat zasad i je zmieniać. Obchodząc je, działamy na swoją niekorzyść. Zawsze znajdzie się ktoś zdesperowany, kto zażąda za swoją pracę mniej.

Wracając do problemu automatyzacji miejsc pracy. Jestem bardzo ciekawy czy za kilka lat uberowcy staną ramię w ramię z taksówkarzami, aby podobnymi metodami walczyć z samojazdami podwożącymi pasażerów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę