Desktopy kontra urządzenia mobilne

Kupowanie przy pomocy smartfonów i tabletów jest coraz bardziej popularne. Większość handlowców zauważyła już zmianę trendu wśród kupujących i przekształca swoje witryny internetowe tak, aby stały się responsywne (czyli dobrze wyglądały – niezależnie od rodzaju urządzenia, z którego korzysta klient) albo tworzą oddzielne aplikacje.

Najnowsze dane dostarczone przez comScore podpowiadają, że korzystający z urządzeń mobilnych spędzają na zakupach więcej czasu, niż desktopowe dinozaury, ale ... tu mała niespodzianka - wydają mniej pieniędzy.

Konsumenci używający tabletów i komórek robią zakupy dłużej – 60%, niż ci, korzystający z komputerów stacjonarnych – 40%. Tym niemniej to desktopy generują 84% sprzedaży – blisko 80 miliardów dolarów rocznie.

Analitycy spieszą z wyjaśnieniami, skąd się bierze taka dysproporcja. Otóż - podobno - klienci odkładają zakupy większych (i droższych) towarów - jak meble, sprzęt rtv – na spokojniejsze chwile. Podjęcie decyzji o kupnie sofy czy zestawu kina domowego wymaga więcej namysłu, więc Amerykanie lubią to robić przed tradycyjnym komputerem, często w domowym zaciszu.
Ponadto – wiadomo – komórki mają małe ekrany, a ludzie duże paluchy. Trafienie w odpowiedni link czy przycisk, to prawdziwe utrapienie. Poza tym zdjęcia są jakieś mniejsze i nie widać szczegółów. Ach i jeszcze sieć. W Stanach też to zauważyli, jest powolna i często brak zasięgu.

Zakupy smartfonami i tabletami są częstsze, ale dokonywane pod wpływem impulsu. Do 100$ dolarów decyzje podejmuje się łatwo. Po wyżej setki pojawiają się skrupuły. Ale to samo dotyczy komputerów stacjonarnych. Duże zakupy, do których wymagane jest pójście do sklepu, aby obejrzeć i wypróbować produkt, często są finalizowane na miejscu. To między innymi dlatego handel komputerami czy elektroniką użytkową jest najwolniej rosnącą gałęzią zakupów online. Wzrost sprzedaży – w stosunku do zeszłego roku – był znikomy, odpowiednio 5% i 9%. Dla porównania dynamika handlu grami video, konsolami czy akcesoriami do nich osiągnęła 44%, zabawkami – 42%, a urządzeniami treningowymi i sprzętem sportowym – 32%.

Dużą przeszkodą w dokonywaniu poważniejszych zakupów za pomocą smartfonów i tabletów, jest konieczność podawania danych personalnych i numerów kart kredytowych. Korzystanie w tym celu z sieci komórkowej czy publicznego, darmowego wi-fi, może zagrażać bezpieczeństwu.

Analitycy z comScore są sceptyczni, czy kiedykolwiek uda się smartfonom i tabletom wyrównać ilość spędzonego na zakupach czasu z wielkością zakupów.

Wydaje się, że trudno jest wyrokować o kształcie przyszłego rynku na podstawie danych porównawczych z kilku ostatnich lat. Z jednej strony widać postęp technologiczny. Komputery stacjonarne to przeżytek, a laptopy prą w kierunku bycia tabletami z dołączaną klawiaturą. Z drugiej – nasycenie rynku tabletami i komórkami jest już bardzo duże. Póki urządzenia noszone (tzw. wearables), czyli okulary i smartwatche się nie przyjmą na dobre i nie staną alternatywą, nic nie stoi na przeszkodzie w poszerzaniu udziału rynkowego przez urządzenia mobilne.

Poza tym Stany Zjednoczone są specyficzne. W porównaniu z krajami afrykańskimi bankowość mobilna jest w powijakach. W Kenii ludzie nie wyobrażają sobie innego bankowania, niż przez komórkę. Z resztą kto słyszał o stawianiu oddziałów w środku buszu. Przelewu dokonuje się z telefonu na telefon. Prosto i wygodnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę