Czy prezydent Clinton odwróci trend?

Susan Faludi w głośnej książce „Reakcja” opisywała zmianę nastawienia do pracujących kobiet w Ameryce w czasach, gdy władzę przejmowali konserwatyści. Przed erą reaganomiki, duża część aktywistek feministycznych myślała, że problem równouprawnienia płci jest już rozwiązany. Powrót Republikanów do władzy mocno nadszarpnął tymi przekonaniami. Konserwatyści zrobili wiele, aby zepchnąć kobiety do roli matki i gospodyni domowej.

Być może nie ma co przesadne bić na alarm, ale najnowsze zestawienie magazynu Fortune, pięciuset największych firm w Stanach Zjednoczonych pokazuje wyraźnie, że ilość kobiet zasiadających na najwyższych stanowiskach się kurczy. Jeszcze w 1996 roku nie było żadnej dyrektor zarządzającej. Dziś jest ich aż (!) 21. Jedna pani, a konkretnie Mary Barra, zarządza General Motors, które znajduje się na ósmym miejscu rankingu.

Skąd powody do obaw? W porównaniu z zeszłym, rekordowym rokiem – uszczupliło się grono prezesek: Carol Meyrowitz (TJX Companies – spółka produkująca ubranie i wystrój wnętrz), Ellen Kullman (DuPont – koncern chemiczny), obie przeszły na emeryturę. Pracę straciła Garcia Matore (Gannett – holding mediowy), a jej los podzieli w najbliższym czasie Ursula Burns – prezes Xeroxa, skonfliktowana z mniejszościowymi udziałowcami.

Dziś Republikanie rządzą już na Kapitolu. Być może ich kandydat zasiądzie w Białym Domu. Pojedynek pierwszej kobiety nominowanej na prezydenta – Hillary Clinton, z szowinistycznym Donaldem Trumpem, będzie miał z pewnością wiele podtekstów feministycznych.
Jestem bardzo ciekawy czy ewentualne zwycięstwo kandydatki Demokratów wzmocni pozycję amerykańskich kobiet i zbije szklany sufit nad ich głowami. Oraz na ile poważna jest obawa, że tryumf jej przeciwnika, Donalda Trumpa, przywróci konserwatywny model myślenia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę