Facebook "jeszcze" nie rządzi newsami

Firma Marka Zuckerberga nie miała ostatnio łatwego życia. Ciążą na niej zarzuty o ręczne sterowanie newsami, co ujawniło nieprzejrzystą procedurę doboru wiadomości. Wprawdzie wewnętrzne śledztwo „nie wykazało przypadków politycznej stronniczości w doborze informacji”, jednak Facebook postanowił dołożyć kilka dodatkowych procedur, aby już nigdy, przenigdy, problem się nie pojawił. Tym niemniej skaza pozostała. Wszyscy, poczynając od polityków i dziennikarzy, a na zwykłych użytkownikach kończąc, mogą podważać etyczność postępowania.

W momencie, gdy Facebook stał się najpoważniejszym źródłem wiadomości, wszyscy podejrzewali, że rządzi się tymi samymi zasadami, które dotyczą podobnych agregatorów newsów. Ujawnienie nieprawidłowości – bagatelizowanych przez władze spółki – powinno zapalić lampkę ostrzegawczą wśród użytkowników medium społecznościowego. Szczególnie gdy korporacja weźmie się na poważnie za manipulacje treścią.

Wspomniałem już, że duża część odbiorców Facebooka czerpie z niego informacje na temat światowych i lokalnych wydarzeń. Badanie Pew Research Center za rok 2016 przynosi dane o 62% dorosłych Amerykanów, którzy używają medium społecznościowego jako źródła informacji. Jeszcze cztery lata temu odsetek ten nie przekraczał 50%. Facebook jest oczywiście liderem rankingu. Z newsów na jego stronach korzysta 44% populacji Stanów Zjednoczonych. Z samego serwisu, aż 67%. Drugim pod względem korzystania jest YouTube, ale nie sprawdza się jako portal informacyjny. W tym celu korzysta z niego tylko 10%. Pozostałe serwisy, takie jak Twitter, Instagram, LinkedIn czy Reddit zbierają jeszcze niższy odsetek uwagi.

Spora część użytkowników, którzy odwiedzają Facebooka robi to, aby uzyskać najnowsze wiadomości. Ci, którzy nadal traktują go jako możliwość kontaktu ze znajomymi, są obiektem nasilonej kampanii reklamowych, choćby takiej jak przeprowadzona ostatnio przez The New York Times, promocja przekazów na żywo. Warto pamiętać, że każda tego typu akcja ma swoją cenę – i nie mówię tu o koszcie przeprowadzenia kampanii reklamowej. Wraz z upowszechnieniem się mediów społecznościowych jako źródła informacji maleje chęć internautów na odwiedzanie rodzimych stron gazet, magazynów czy stacji informacyjnych. Nie ma sensu marnować czasu na skakanie po różnych aplikacjach czy zakładkach, skoro i tak wszystko wyląduje na stronie Facebooka. W ten sposób duże tytuły mogą mieć kłopot z pozyskiwaniem stałych czytelników, nie mówiąc już od ściągania opłat abonamentowych za dostarczaną treść.

Na szczęście dla świata mediów ciągle widać nieprzygotowanie serwisów pokroju Facebooka, do rządzenia newsami – sprawa manipulacji wyszła na jaw i zapewne na jakiś czas otrzeźwi, a przynajmniej powinna, użytkowników oraz dostarczycieli treści. Z drugiej strony cały czas istnieją inne źródła informacji jak telewizja, prasa codzienna, a nawet radio. Kłopot w tym, że ludzie korzystają z nich coraz rzadziej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę