Zenefits czyli jednorożce na przeglądzie

Czasy, gdy wszystko co nosiło metkę „wymyślone w Dolinie Krzemowej” i podnosiło swoją wartość przy każdej rundzie szukania inwestorów, którzy nawet nie pytali czym się zajmuje spółka, tylko byli szczęśliwi, że udało im się załapać na udziały, minęły bezpowrotnie.

W trakcie gorączki inwestycyjnej udało się wytworzyć na całym świecie blisko 170 jednorożców, czyli przedsięwzięć, których wycena przekracza 1 miliard dolarów. Większość z nich działa w okolicach San Francisco. Teraz następuje tonowanie nastrojów oraz przegląd poszczególnych firm. Tąpniecie na rynkach giełdowych oraz brak możliwości upublicznienia akcji na parkietach osłabiło napływ nowych kapitałów, a inwestorzy stali się bardziej wybredni. Nie sięgają po portfel czy książeczkę czekową na samo hasło „startup”. Pogorszenie klimatu odczuły same firmy. Zaczęło się przeglądanie struktur, likwidowanie stanowisk pracy. Obcięto dużą część przywilejów i korzyści, na które mogli liczyć pracownicy. Skończyło się bezmyślne wydawanie gotówki na wątpliwe projekty rozwojowe.

Spółki typu venture capital, które same wykupowały udziały w starupach oraz pomagały szukać bardziej majętnych inwestorów, tną od początku roku wartość swoich portfeli i obniżają wyceny posiadanych walorów. Dla wielu osób stanowi to kubeł zimnej wody, sprzyja otrzeźwieniu i urealnia wartość przedsięwzięć. Ci silniejsi i bardziej znani – jak Uber czy Airbnb tracą niedużo. Indyjski lider handlu online, Flipkart, stracił 15% swojej wyceny, podobnie jak dobrze znany Dropbox. Z kolei równie popularny Evernote, który miał synchronizować treści pomiędzy urządzeniami mobilnymi notuje obniżkę wartości o 75%. Dla jednych spółek zmiana wyceny oznacza poważne kłopoty. Dla drugich jest szansą na drugie życie, szczególnie gdy poprzednie wartości były horrendalnie wysokie.

Istnieje jeszcze jeden, mniej korzystny obraz rynku startupów. W ferworze szukania okazji, inwestorzy byli często najzwyczajniej oszukiwani przez właścicieli firmy. Głośnym echem odbił się skandal, dotyczący spółki Theranos, która miała zrewolucjonizować sposób badania krwi, a jedynie zbierała fundusze i fałszowała wyniki badań medycznych. Klimat zakłamania, który unosił się nad wieloma pomysłami rodem z Doliny Krzemowej, powoli się rozrzedza. Dzięki temu można wychwycić spółki takie jak Zenefits.

Zenefits jest projektem informatycznym działającym w szeroko pojętym obszarze zarządzania zasobami ludzkimi (czyli HR). Zajmował się głównie pośrednictwem w obrębie ubezpieczeń zdrowotnych, zarządzaniem przywilejami pracowników korporacji oraz wspieraniem pracy działów HR i compliance. Spółka zdobyła zaufanie inwestorów, a jej wycena sięgnęła blisko 4,5 miliarda dolarów.

Ponieważ jednak na jesieni zeszłego roku klimat wokół jednorożców zaczął się pogarszać, właściciel i prezes – Parker Conrad – postanowił pójść na skróty. Po pierwsze okazało się, że spółka zachęcała swoich sprzedawców do oferowania ubezpieczeń mimo, że nie posiadała odpowiednich licencji. Z kolei w luty na jaw wyszło oszustwo, dotyczące oprogramowania, które fałszowało ukończenie kursów online, niezbędnych dla otrzymania licencji do sprzedawania ubezpieczeń zdrowotnych. W momencie gdy obie sprawy wyszły na jaw, dotychczasowy prezes podał się do dymisji, a nad Zenefits’em zawisła groźba upadku.

Tymczasem nowy dyrektor zarządzający, David Sacks, postanowił ratować spółkę w bardzo nietypowy sposób. Zamiast czekać na lawinę pozwów i szturm niezadowolonych inwestorów, wyszedł z propozycją obniżenia wartości spółki niemal o połowę - do 2,5 miliarda – oraz przyznanie dodatkowych akcji obecnym udziałowcom oraz pracownikom, zwiększając ich zaangażowanie w spółce, a jednocześnie uszczuplając własne. Zgoda inwestorów jest obwarowana warunkiem, że nie będą oni pozywać firmy za dotychczasowe nieprawidłowości. Co ciekawe zachęty finansowe, powiększające pakiety akcji, działają. Zarówno firmy venture capital jak i pojedynczy akcjonariusze już przystali na warunki Zenefits’u.

Powyższą sytuację można odczytywać na wiele sposobów. Z pewnością korzystne jest dla działalności startupów w Dolinie Krzemowej, aby oczyścić atmosferę sensacji i skandalu, która ciąży branży. Niebotyczne wyceny, często brane z kosmosu, nie mające pokrycia w majątku spółek, ani w ich wynikach finansowych – tak normalne jeszcze dwa lata temu – dziś wstrzymują przedsiębiorstwom dostęp do środków finansowych. Urealnienie wartości i sprowadzenie oczekiwań inwestorów na ziemię, może dać zdrowy bodziec do dalszego rozwoju. Dobrze, że spółki, które nadszarpnęły zaufania podejmują działania, aby zadowolić dotychczasowych udziałowców i poprawić klimat wokół siebie i całego sektora.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę