Chiny w Afryce: inwestycje, ale nie praca

Chiny rozpychają się w Afryce już od blisko dwóch dekad, ale ocena działań Państwa Środka na Czarnym Lądzie nie jest jednoznaczna.

Z jednej strony Chiny chwalą się modernizacją kontynentu i inwestycjami w infrastrukturę, na skalę, która nie była wcześniej w Afryce widziana. Ponadto wiele państw docenia chińską drogę przemian społecznych: wolny rynek bez koniecznych wyrzeczeń na rzecz demokracji.

Jednak z drugiej strony, Chiny są krytykowane za degradację środowiska naturalnego czy tworzenie własnych enklaw, gdyż wielkie budowy są zazwyczaj obsługiwane przez chińskich pracowników, ściąganych przez państwowe przedsiębiorstwa do Afryki. Mimo olbrzymich nakładów inwestycyjnych i niewątpliwych – późniejszych - korzyści dla danego kraju, industrializacja i modernizacja nie niosą za sobą nowych, trwałych miejsc pracy. Te przyjeżdżają i odjeżdżają z chińskimi robotnikami.

Do podobnych wniosków doszło dwóch naukowców, Tim Wegenast i Georg Struver, reprezentujących Niemiecki Instytut Badań Globalnych i Regionalnych, analizując nastroje społeczne w 38-miu krajach, w których aktywne są chińskie spółki wydobywcze.

Pozyskiwanie surowców mineralnych jest tak samo ważne dla Chińczyków, jak wcześniej było istotne dla krajów kolonialnych. Aż jedna trzecia środków inwestowanych przez Państwo Środka w Afryce, w latach 2005–16, trafiała do sektora wydobywczego. Różnica polegała jedynie na tym, że Europejczycy brali co chcieli, a następnie najkrótszą możliwą drogą wywozili kopaliny do siebie. Podczas gdy Chińczycy - chcąc pozostawić po sobie lepsze wrażenie - nie tylko budują niezbędną na danym obszarze infrastrukturę, ale też inwestują w zakłady przemysłowe, przetwarzające wydobywane surowce na miejscu.

Tak więc, z jednej strony, mieszkańcy regionów, w których aktywni są chińscy inwestorzy, chwalą sobie nowoczesną infrastrukturę, jak nowoczesne drogi czy wodociągi. Z drugiej – są wściekli, gdyż Chińczycy przejęli często jedyne w okolicy miejsca pracy i nie chcą zatrudniać lokalnej siły roboczej, chyba że do najniżej płatnych zajęć.

Można powiedzieć, że niemieckie rewelacje nie odkrywają niczego nowego, a jedynie potwierdzają dobrze już znane prawdy. Analizy towarzyszące wcześniejszym badaniom - zarówno firmy Afrobarometer czy US AID Demographic Health Survey, pokazywały, że bezrobocie na obszarach dużych inwestycji zagranicznych jest wyższe, gdy odbywają się one pod flagą chińską. Okazuje się, że dobre drogi czy dostęp do czystej wody, to nie jedyne marzenia przeciętnych Afrykanów. Oczywiście dobrze jest je mieć, ale ważniejsze są stabilne miejsca pracy.

Tymczasem poleganie jedynie na swoich podwykonawcach i robotnikach, być może zabezpiecza ważne dla Chińczyków interesy, ale niestety buduje anty-chińskie nastroje wśród lokalnych społeczności. Jest to istotna wada, kładąca się cieniem na rosnącej popularności Chin w Afryce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę