Gdy już nie ma nic do stracenia

Brytyjczycy, w obliczu nadchodzącego Brexitu i zapowiedzi wielu znaczących międzynarodowych korporacji, iż planują zamianę gościnnego (do tej pory) Londynu na inne europejskie lokalizacje, nie mają już niczego do stracenia. Podstawowy argument, że nie można opodatkowywać bogatych, bo uciekną z kraju przestaje się liczyć. Exodusu pewnie nie będzie można zatrzymać, ale zanim się wydarzy, można na nim zarobić.

Przypomnę dla porządku, że korporacje pokroju Apple’a czy Google’a nie muszą płacić podatków w Wielkiej Brytanii czy innym kraju, w którym prowadzą działalność operacyjną, gdyż całość przychodów jest transferowana do spółek założonych w rajach podatkowych, na przykład w Irlandii, gdzie stawki podatku są dużo niższe (jeśli w ogóle są).

Schemat unikania opodatkowania przez największe światowe firmy, który - po raz kolejny – został obnażony dzięki przeciekowi znanemu jako Paradise Papers, zachęcił władze Zjednoczonego Królestwa do zaproponowania bardziej agresywnej polityki fiskalnej. Kanclerz Skarbu Jej Królewskiej Mości, Philip Hammond, liczy, że ofensywa podatkowa zapewni budżetowi dodatkowe 200 milionów funtów rocznie. Brytyjska administracja planuje nałożyć podatek na opłaty licencyjne, które brytyjskie spółki-córki, muszą płacić spółkom–matkom, zarejestrowanym w rajach podatkowych.

Oczywiście kwota 200 milionów nie poprawi znacząco obrazu finansów Zjednoczonego Królestwa. Zadłużenie netto sektora publicznego wynosi ponad 1,7 biliona funtów. Tymczasem - jak twierdzi światowy ekspert od unikania opodatkowania - Gabriel Zucman – zagraniczne koncerny są „winne” Wielkiej Brytanii 15 miliardów funtów rocznie z tytułu należnych, ale nie zapłaconych – dzięki wykorzystaniu międzynarodowych struktur korporacyjnych – podatków od przedsiębiorstw.

Jednak jak twierdzi Hammond, nałożenie nowej daniny będzie „wyrazem naszej (czytaj brytyjskiej) determinacji”, by międzynarodowi giganci płacili uczciwe podatki. Dodatkowo strażnik Skarbu zapowiedział nadzwyczajne działania na forum OECD i G20, w celu zamykania transgranicznych luk prawnych.

Co ciekawe inicjatywie Hammonda przyklaskuje szef firmy konsultingowej PwC, znanej między innymi z tworzenia schematów unikania opodatkowania przy umowach korporacji międzynarodowych z rządem Luksemburga. Z kolei sceptyczni są aktywiści z ruchu na rzecz sprawiedliwości podatkowej, twierdzący, że być może ruch rządu brytyjskiego idzie w dobrym kierunku, ale jest na tyle mały, iż wielkie korporacje mogą go nie zauważyć. Wolą oni, aby Zjednoczone Królestwo poparło ich projekt, zmuszający międzynarodowych gigantów do publikowania wyników finansowych kraj po kraju, co w znacznej mierze odsłoni wykorzystywane przez nich schematy unikania opodatkowania.

Ze swojej strony mogę tylko dodać, że za każdym razem gdy myślę o Brytyjczykach, którzy uskarżają się na Irlandczyków, podkradających Zjednoczonemu Królestwu wpływy podatkowe, niezmiennie zaskakuje mnie ich oburzenie. To właśnie terytoria zamorskie Korony Brytyjskiej, takie jak: Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Bahamy czy Wyspa Jersey, gdzie panuje brytyjska jurysdykcja prawna (stąd uznawane za bezpieczne) są klasycznymi przykładami rajów podatkowych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę