Chłopcy chcą być youtuberami, a dziewczynki - naukowcami
Dzieci zawsze marzą o
tym, kim zostaną gdy dorosną. Większość ich fantazji wynika z postrzeganej
atrakcyjności popularnych zawodów. Wprawdzie mody zmieniały się przez lata, ale
pewne rzeczy były stałe. Na przykład chłopcy
chcieli być strażakami, policjantami lub piłkarzami, zaś dziewczynki – nauczycielkami, fryzjerkami lub weterynarkami.
Z tym większym
zaskoczeniem przeczytałem wyniki ankiety, wypełnionej przez młodych użytkowników aplikacji Hoop. Nie będę
robił darmowej reklamy producentowi, który chwali się milionami klientów. Mam
również na uwadze fakt, że tego typu
sondaże nie są w żaden sposób reprezentatywne.
Okazuje się, że dziewczynki
nadal pociąga edukacja oraz weterynaria, ale bardzo wysokie miejsce na
liście wymarzonych zawodów przyszłości
zajmuje – naukowiec. Można z tego wnioskować, że w brytyjskich szkołach wzmożono nacisk na przedmioty z grupy STEM
(Science, Technology, Engineering, Mathematics), co zaowocowało wzrostem
atrakcyjności stanowiska pracownika naukowego.
Wyniki skromnego sondażu napawają optymizmem. Wielokrotnie
powoływałem się na badania i obserwacje, które wskazywały, że w edukacji podstawowej nie ma żadnych
znaczących różnic pomiędzy ocenami z matematyki czy przyrody, osiąganymi przez chłopców i dziewczynki. Fakt, że na studiach technicznych widać rażącą
dysproporcję, wynika raczej z presji otoczenia: nauczycieli, uczniów czy
szeroko rozumianej kultury, która wzmaga pewność siebie u chłopców, a osłabia u
dziewczyn. Owocuje to – przy w miarę
równym rozkładzie płciowym w populacji - 50 do 50, dużą asymetrią na uczelniach technicznych – 80 do 20.
Niezmiernie ciekawe
są też oczekiwania chłopców, co do ich przyszłych karier. Znakomita
większość z nich chce zostać sportowcami (szczególnie piłkarzami). Na drugim
miejscu jest stanowisko (?) vlogera/youtubera. Trzecie – tradycyjnie –
przypadło policjantowi. W pierwszej
dziesiątce znajdują się jeszcze zawody projektanta gier komputerowych oraz ich
testera.
Wydaje mi się, że na osobny komentarz zasługuje znaczący wzrost popularności celebrytów
mediów społecznościowych. Powołam się w tym miejscu na badanie niemieckiego
naukowca, Mathiasa Bartla, z dziesięciu lat działania serwisu YouTube,
opublikowane w zeszłym roku.
Kariera youtubera
jest bardzo atrakcyjna wśród młodzieży, gdyż wydaje się być prosta, łatwa i
przyjemna. Na dodatek ciąży nad nią mit
niebywałych zarobków, które mają wpływać na konta vlogerów z reklam, z
racji wyrażanej w miliardach widowni najpopularniejszych kanałów.
Przejdźmy zatem do liczb. Według raportu Forbesa za rok 2016, dwanaście najbardziej wpływowych gwiazd You Tube’a zarobiła w sumie
ponad 70 milionów dolarów. Rok później sam You tube twierdził, że liczba
kanałów, które mogły pochwalić się sześciocyfrowymi dochodami, wzrosła – rok do
roku – o 50%. Powyższe sumy robią
wrażenie, a publikowane ich w popularnych mediach powoduje, że YouTube staje się dla wielu osób realną
szansą na karierę zawodową.
Mit jest mitem, nawet jeśli Bartl – w ramach swojej pracy
naukowej – wykazuje, że za 85%
wszystkich odsłon odpowiadają tylko 3% kanałów. Większość widowni
przyzwyczajona jest do starszych kanałów. Młodzi – aby uzyskać popularność
muszą dobrze trafić w doborem serwowanej tematyki.
Zanim więc zaczniemy
przekształcać edukację, w kierunku zaspokojenia potrzeb młodych ludzi, którzy
chcą zostać vlogerami, blogerami, ambasadorami marek czy celebrytami mediów
społecznościowych, może warto zwrócić uwagę, że kariery młodych „zawodów”
podlegają tym samym prawom rynku co „stare” profesje. Tylko najlepsi osiągną sukces, a ich liczba jest znikoma.
Komentarze
Prześlij komentarz