Demokratyczny ferment
Elizabeth Warren,
amerykańska senator partii Demokratycznej, może
się wydawać polskiemu czytelnikowi osobą egzotyczną, a nawet mało istotną.
Mimo, że jest bardzo poważną kandydatką partii w wyścigu do Białego Domu w
2020, jej poglądy mogą – pozornie – nie
mieć dla nas większego znaczenia.
Nic bardziej mylnego.
Pani senator,
podobnie jak inni przedstawiciele partii Demokratycznej, rozpoczynają w Stanach
Zjednoczonych ferment, który ma dać nowy impuls liberalnej demokracji, będącej
– jak dostrzega to wielu komentatorów politycznych – w jednym z najpoważniejszych
kryzysów egzystencjalnych.
Warren chce wrócić do
klasycznego zawołania Demokratów (z kampanii prezydenckiej Billa Clintona)
- „Gospodarka, głupcze”. Tylko, że nadać
mu inny – mniej neoliberalny, a bardziej
socjalny – wydźwięk.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że kapitalizm, który miał być systemem równych szans, bardzo szybko
przekształcił wiele branż w monopolistyczne lub – częściej – oligopolistyczne
folwarki. Sektory gospodarki, zamiast podlegać konkurencji rynkowej,
konsolidują się, podwyższając bariery wejścia nowym przedsiębiorstwom. Z kolei instytucje, które miały zapobiegać koncentracji i monopolizacji, poddały się w
walce ze wszechmocnymi koncernami.
Senator Warren chce
przeciwdziałać niebezpiecznym tendencjom rynkowym, które uzależnią konsumentów
od praktyk monopolistycznych. Nie tylko planuje przywrócić działanie Urzędu
Antymonopolowego, ale też promować konkurencyjność i wyrównywać szanse dla
większej ilości przedsiębiorców, aby mogli rywalizować o klientów. Na pierwszy
ogień mają iść firmy technologiczne. W
myśl założeń ambitnego programu korporacja pokroju Facebooka musiała by się pozbyć WhatsAppa czy
Instagrama, a Amazon – Zapposa, czy niedawno nabytej sieci sklepów Whole Foods.
Warren zwraca uwagę, że Amazon
kontroluje połowę amerykańskiego rynku e-commerce i nadal skupuje lub ogranicza
działanie konkurencji, aby zyskać większe udziały, bez jakiegokolwiek
nadzoru regulatora antymonopolowego. W przeszłości nie do pomyślenia były by
transakcje przejmowania przez Facebooka Instagrama czy WhatsAppa. Podobnie jak
ekspansja Google na rynku reklamowym (wykupienie DoubleClick) czy rynku map
internetowych (GoogleMaps wchłonęło Waze’a).
Senator Warren
proponuje oddzielenie spółek, oferujących platformy internetowe czy aplikacje
mobilne, od wykorzystywania przez nie danych użytkowników i oferowania ich innym zainteresowanym
firmom, bez powiadamiania klientów. Facebook nie mógłby sprzedać naszych
danych firmie ubezpieczeniowej. Amazon nie byłby właścicielem żadnej marki,
która znajduje się w ich sklepie, a Google nie traktował preferencyjnie w
wyszukiwarce swoich rozwiązań.
Drugim krokiem - w
programie Warren - ma być odwrócenie
transakcji przejęć w branży IT, choćby tych, o których wspomniałem powyżej.
Poszerzenie rynków,
i danie impulsu rozwojowego nowym graczom, ma
nie tylko otworzyć zamykające się branże, czy dać większą szansę wyboru
kupującym. Chodzi przede wszystkim o
ograniczenie potencjału politycznego monopolistów. Już teraz wiele rozwiązań legislacyjnych powstaje pod
dyktat oligopolistycznych korporacji, wspierając ich dominująca pozycją i
broniąc sektory przed konkurencją.
Wall Street nie jest
zachwycone propozycjami senator Warren. Tym bardziej, że jej pomysły demonopolizacji gospodarki nie są
jedynymi postulatami ekonomicznymi. Program wyborczy w walce o Biały Dom
zakłada również zmuszenie amerykańskich
korporacji do większej odpowiedzialności za swoje działanie, czy wprowadzenie podatków dla ultrabogaczy.
Wspominałem powyżej, że Elizabeth
Warren nie jest jedyną przedstawicielką Demokratów, która mówi o regulowaniu
gospodarki. Pozwolę sobie – korzystając z podsumowania nieocenionej Emily
Stewart z Voxa – przytoczyć kilka przykładów. Senator Amy Klobucher od lat
walczy z monopolizacją sektorów gospodarki, ze szczególnym uwzględnieniem
branży nowych technologii i jest postrzegana jako liderka w dziedzinie
przeciwdziałania praktykom monopolistycznym. Ponadto, działając z senatorem
Markiem Warnerem, zmusiła Facebooka do
ujawnienia nabywców reklam w trakcie kampanii prezydenckiej w roku 2016, co
pokazało nadzwyczajną aktywność strony rosyjskiej.
Inną ważną postacią w
obozie Demokratów jest Bernie Sanders, który w zeszłym roku przeforsował ustawę wymierzoną bezpośrednio
w prezesa i właściciela Amazona, Jeffa Bezosa, karzącą korporację z Seattle
za płacenie zbyt niskich stawek godzinowych swoim pracownikom. W jej wyniku
koncern podniósł płace do 15 dolarów.
Komentarze
Prześlij komentarz