Ech, ci konsumenci...
Konsument ma zawsze
rację.
To ważna zasada,
wyróżniająca nasz system gospodarczy. Jeśli producent ruszy na wojnę z
kupującymi, nie ma żadnych szans. Ci zagłosują nogami i przeniosą się do
konkurencji. Trzeba mieć bardzo wrażliwe zmysły, aby wyczuć zmianę nastrojów odbiorców i dostosować się – oraz swoje
usługi czy produkty – do nowych trendów.
Najgorsi są
konsumenci świadomi.
Nie tylko ci co dbają
o dietę, bo raz jest wysoko tłuszczowa (np. Atkinsa) , raz wysokobiałkowa
(oczywiście, że Clarka) , a raz nie jedzą się prawie nic – bo paleo.
Niebezpieczni są także
kupujący - wrażliwi społecznie. Że jajka od kur z klatek, a nie wolno
żyjących zielononóżek. Albo że olej palmowy to niedobrze, bo przecież
orangutany. Lub samochody z silnikami diesla są be, bo producenci fałszują
wyniki testów, a na dodatek pojazdy kopcą więc smog. No i to całe GMO, co się
rymuje ze ZŁO.
Tak więc, producenci
mogą bacznie zwracać uwagę na każdą nową modę i aktywnie się jej poddawać
... albo mieć to w głębokim poważaniu i
dalej jechać czołgiem.
Tak jak fast foody.
Szczególnie te amerykańskie.
Gdy wszyscy schlebiali
konsumenckim gustom, na przykład: ograniczali wielkość porcji, zmniejszali
ilość serwowanych kalorii albo dosypywali mniej soli i cukru, oni jechali w przeciwną stronę.
Jak donosi najnowszy raport
opublikowany przez Journal of the
Academy of Nutrition and Dietetics – dziesiątka największych sieci fastfoodowych
(nam będą znane McDonald’s KFC oraz Burger King), w ciągu ostatnich trzydziestu lat, zwiększyła ilość posiłków - głownie
przekąsek, dodatków oraz deserów o ponad 200%.
W ciągu trzech dekad desery
zwiększyły wagę – średnio o 70
gramów oraz kaloryczność o 180
kalorii. Z kolei w przypadku przystawek
i dodatków (np. frytki): porcje nieznacznie zwiększyły swój ciężar,
podniosły kaloryczność oraz znacznie
podwyższyły zawartość soli, o ponad 12%.
Co ciekawe nawet dodanie
do menu sałatek nie zmieniło zasadniczo kierunku żywienia. Na marginesie,
już dwa lata kanadyjskie CBC Radio Canada alarmowało, że porcja zieleniny z fast foodu, potrafi mieć podobną ilość kalorii co
podwójny burger.
Tak więc, gdy wszyscy starali się prowadzić zdrowy i
odpowiedzialny tryb życia, sieci
jadłodajni obrały przeciwny kierunek, przyczyniając
się do zwiększenia problemów zdrowotnych obywateli. W przypadku Stanów
Zjednoczonych, otyłość dotyczy 40%
dorosłych i coraz częściej zagraża dzieciom. Wysunęła się na drugie miejsce spośród schorzeń
prowadzących do niepełnosprawności i walczy o podium, jako główny czynnik
ryzyka zgonu.
Może teraz łatwiej
będzie nam zrozumieć, dlaczego tak wielu ustawodawców chce nałożyć na producentów
zbyt kalorycznych produktów podatek. Póki co nie słyszałem jeszcze o
pomyśle na ściganie sieci fast foodów, ale istnieje koncepcja podatku cukrowego, który miałby dotyczyć wytwórców
przesadnie słodzonych napojów gazowanych.
Komentarze
Prześlij komentarz