Stracony rocznik?

Być może nigdy nie patrzyliście na zdobywanie wiedzy w ten sposób, ale dla Amerykanów jest to proste. Im masz lepsze wykształcenie, tym więcej zarobisz w przyszłości.

Oczywiście, za powyższym stwierdzeniem idzie spora generalizacja. Nie każdy z dyplomem magistra będzie zarabiał więcej od kogoś, kto skończył tylko szkołę średnią, albo studia z licencjatem. Dużo zależy od: rodzaju studiów, koniunktury gospodarczej, a nawet indywidualnej sieci znajomości czy zamożności rodziców. Jednak przyjmując za podstawę wartości przeciętne, wyższe zarobki podążają za wyższym wykształceniem.

Niestety, żyjemy w ciekawych czasach i pandemia, a bardziej jej ekonomiczne następstwa, bardzo zmieniają optykę. Analitycy rynku pracy zwracają uwagę, że tegoroczni absolwenci uniwersytetów, będą mieli bardzo trudny start kariery zawodowej. Z pewnością będzie on gorszy od swoich rówieśników z lat poprzednich, ale także – z dużym prawdopodobieństwem – mniej korzystny w porównaniu z osobami, które w ogóle nie decydowały się na wyższą edukację.

Wraz z nastaniem koronawirusa zamarł rynek pracy. Przedsiębiorstwa – nie tylko te dotknięte bezpośrednio, jak sektor wydobycia ropy czy lotniczy – przestały przyjmować absolwentów wyższych uczelni. Część poszła nawet dalej, anulując wstępne wyniki rekrutacji i zostawiając młodych ludzi na lodzie. Nawet ci, którzy zapewniali wakacyjne staże, wycofali swoje oferty z terenów kampusów.

W sumie nie ma się czemu dziwić. Część firm boi się o swoją przyszłość i nie jest to dobry moment na myślenie o zwiększaniu kosztów zatrudnienia. Tym bardziej, że absolwenci uczelni nie mają dużego doświadczenia i minie jeszcze sporo czasu zanim zaczną „zarabiać” na swoje pensje. Tymczasem na rynku może pojawić się duża liczba osób, zwalnianych z konkurencyjnych spółek, które mogą zacząć prace „od zaraz”, wykorzystując swoja rutynę i znajomości.

Mała liczba ofert pracy oraz wąski wybór sektorów gospodarki, które dają zatrudnienie powodują, że młodzi ludzie będą się musieli liczyć ze znacznie mniejszymi pensjami na starcie – zarówno w porównaniu do własnymi marzeniami, jak i zarobkami absolwentów z lat wcześniejszych. Oznacza to również, że ich kariery zawodowe będą znacząco odbiegać od tych, które były udziałem wcześniejszych roczników. Ich ścieżka do stanowisk, które zazwyczaj osiągali absolwenci wyższych uczelni będzie dłuższa, a w niektórych przypadkach nawet niemożliwa.

Według danych jednego z większych pośredników na rynku pracy, liczba ofert zatrudnienia dla absolwentów uczelni spadła w zeszłym miesiącu (czerwcu) do 60% stanu z zeszłego roku. To znaczne ograniczenie propozycji miejsc pracy dla dużej liczby młodych ludzi, którzy właśnie kończą wyższą edukację i szykują się do życia na własny rachunek.

Olivia Rockeman, z Bloomberga, opisuje w swoim artykule przykłady wielu studentów, którzy musieli mocno przemyśleć swoje plany na przyszłość. Na przykład zaczepić się na dłużej u swojego pracodawcy z okresu studiów (zazwyczaj była to praca dorywcza lub na zlecenie, w niepełnym wymiarze czasu) lub zrezygnować z wynajmowania mieszkania, aby wrócić do domu rodziców. Być może dla nas jest to sytuacja dość normalna, ale dla młodych Amerykanów, stanowi to poważny szok kulturowy i kolejny przykład złamania American Dream.

W Stanach Zjednoczonych osiąganie sukcesu jest bardzo ważny miernikiem samooceny oraz postrzegania przez otoczenie. Kontynuowanie pracy w markecie, jeżdżenie Uberem czy mieszkanie kątem u rodziny jest uznawanie za rodzaj życiowej porażki. Szczególnie w przypadku absolwentów studiów.

Wiele uczelni, widząc sytuację na rynku pracy, i mając na względzie dobro swoich studentów oraz absolwentów, zachęcało do pozostania na uczelni i kontynuowania nauki lub przekładanie egzaminów końcowych na przyszły rok.

Jest w tym wiele sensu.

Jak tłumaczyłem wyżej, przy małej podaży ofert pracy i dużej liczbie chętnych, młodzi ludzie bez doświadczenia będą przegrywać rekrutację ze starszymi kolegami.

Z kolei startując w przyszłym roku – o ile sytuacja wróci do normy – będą oni mniej atrakcyjni dla pracodawców w stosunku do młodszych kolegów i koleżanek. Pracodawcy chętniej zatrudnią osobę zaraz po studiach, niż zeszłorocznego studenta, który przez rok szukał zajęcia. Sytuacja jest naprawdę nie do pozazdroszczenia.

Niestety, opcja przedłużenia studiów może być dla wielu studentów - szczególnie tych z zagranicy - pułapką.

Na początku lipca administracja rządowa zdecydowała, że w momencie gdy uczelnie mają zamiar pozostać w trybie nauczania online w przyszłym roku akademickim, można cofnąć wszystkie wizy studenckie.

Aż trudno sobie wyobrazić okrucieństwo i głupotę tej decyzji.

Przede wszystkim jest to – oczywiście – cios dla młodych ludzi. Studiowanie to przecież nie tylko siedzenie na zajęciach i słuchanie wykładowców. To przede wszystkim szansa na poznanie innych ludzi, budowanie sieci znajomości, udział w dodatkowych klubach i projektach, a także zapadnięcie w pamięć kadrze akademickiej, której wsparcie i rekomendacje mogą otworzyć niejedną ścieżkę kariery zawodowej.

Decyzja administracji prezydenta Trumpa, jest też siarczystym policzkiem dla wszystkich, którzy czerpią zyski z obecności studentów: wynajmujących mieszkania, właścicieli restauracji, kawiarni, lokalnych sklepów czy punktów usługowych. Nawet firm, które oferują swoje produkty z rabatem studenckim, jak producenci elektroniki.

Stratne będą same uczelnie, które przecież żyją dzięki studentom i ich aktywności, nie tylko dzięki ich pieniądzom. W trakcie zajęć online, nie będą mogły budować atmosfery, zaangażowana i poczucia przynależności do czegoś większego. W przyszłości trudniej będzie im liczyć na wdzięczność i pamięć alumnów. Wreszcie, staną się mniej konkurencyjne niż uczelnie zagraniczne, które zdecydują się na otwarcie. Brak studentów, to również mniejsza szansa na osiągnięcie prestiżowych nagród czy płytsza baza kadry akademickiej w przyszłości.

Z najnowszych informacji - podawanych przez CNN - wynika, że zarówno Uniwersytet Harvarda jak i MIT mają zamiar pozwać administrację Białego Domu, za dekret cofający wizy studenckie dla uniwersytetów, których zajęcia mają się odbywać online.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polikulturalizm

Głos przeciw dochodowi podstawowemu

Czekając na drugą falę